*breaking news*


czwartek, 5 lutego 2015

Trzy: Hilde Hilde




            No dobra, czas nieubłaganie upływał, a po Jaśku nie było żadnego śladu. Dawid westchnął, z frustracją  odkładając na bok butelkę po wodzie mineralnej. Znając życie, Ziobro po prostu zasnął na jakieś ławce i odsypiał trudy nocy - no zdarza się. Sam miał ochotę walnąć się jak długi w jakimś kącie i uciąć sobie kilkanaście, w porywach kilkadziesiąt, minut porządnej, regenerującej drzemki. Ale nie ma tak łatwo. Jak to mówią, najpierw obowiązki, a potem przyjemności. Choć widocznie wczoraj Dawidowi kolejność trochę się poprzestawiała...
            Co on, do cholery, wczoraj robił?
            Na myślenie oto nie miał czasu, bo trzeba było zebrać się jakoś w garść, wziąć narty i przetransportować się na górę, by oddać próbny skok. Na samą myśl o tym wręcz nieludzkim wysiłku wszystkie mięśnie w ciele Dzióbackiego się napinały i odmawiały posłuszeństwa.
            No nic, wczoraj ponoć (!!!) było fajnie, więc dzisiaj trzeba cierpieć.
            Wychodząc z domku i kierując się w stronę wyciągu, natknął się na Dmitrija Wasiljewa. Rosjanin uśmiechnął się do niego szeroko i przywitawszy się, pokręcił wesoło głową.
            - Gdzie wczoraj zginąłeś?
            Dawid obdarzył go zdziwionym spojrzeniem. Uznał, że cokolwiek się wczoraj działo, musi zostać to tajemnicą.
            - Byłem tu... i tam.
            - Aha. Bo ta Niemka strasznie się o Ciebie pytała. Ty to umiesz zbajerować kobietę.
            Tego było już za wiele. Kubacki zatrzymał się gwałtownie, czego idący z tyłu i niczego nieświadomy Wank omal nie przypłacił życiem, i spojrzał bardzo poważnie na Dimę. Okej, Jasiek zawalił, zaginął w akcji, cokolwiek. Zresztą... To było do przewidzenia. Jasiek zawsze nawala. Dlatego to Dejvi musiał wziąć sprawę w swoje ręce i dowiedzieć się całej prawdy.
            - Gdzie ten matoł, Ziobro? - mruknął ni to do siebie, ni to do Dimy, przez chwilę po prostu kontemplując nad swoim losem i zastanawiając się nad pytaniami, które powinien zadać rosyjskiemu skoczkowi.
            - Znowu zgubiłeś Ziobrę? Serio? Co za sierota! - Jęk zza Dawidowych pleców mógłby wskazywać, że znowu przywalił Wankowi nartami, jednakże gdy Polak odwrócił się, zarywając z przyzwyczajenia głowę do góry, zobaczył tylko powietrze. Przez chwilę stał z zdziwioną miną i nieogarem stulecia, zastanawiającym się, czy to możliwe, aby Wank się jakimś cudem skurczył, ale gdy opuścił wzrok, zamiast wielkiego Niemca zobaczył malutkiego Fannemela.
            Myślenie na kacu tak bardzo trudne.
            - Czy ktoś mi tutaj powie, co się wczoraj stało? - Fuknął ze złością Kubacki, tylko siłą woli powstrzymując się przed efektownym tupnięciem.
            Las rąk, jaki ujrzał po swoim pytaniu, aż go przeraził. Czy każdy pamiętał wczorajszą noc tylko nie on?
            - Dima? - Zapytał słabo.
            - Spokojnie, zaraz ci wszystko opowiem....

***

            - Niezły utarg, co? - Dima spojrzał z podziwem na stos banknotów przeliczany przez Denisa. Kornilov wypiął dumnie pieść, chowając pieniądze głęboko pod materac.
            - Każdy lubi moje alkohole.
            - Są najlepsze. - Zgodził się starszy z Rosjan. - Może już czas otworzyć własny biznes. No wiesz... legalny.
            Denis posłał tylko koledze krótki uśmiech, w duchu śmiejąc się z jego naiwności. Przecież każdy nie od dzisiaj wie, że bycie fair się najzwyczajniej na świecie nie opłaca. A póki Kornilov zarabiał dobrą kasę na sprzedawaniu bimbru spragnionym skoczkom, to po co cokolwiek zmieniać?
            Wtem po pokoju rozległo się głośne pukanie. Denis już zacierał ręce - nowi klienci przybyli!
            Dima otworzył drzwi, a do środka wparował Ziobro, ciągnąc za sobą Kubackiego; Dawid miał minę nadąsanej pięciolatki, a jego spojrzenie wręcz ciskało gromami.
            - Ale tu u was biało... - Zaczął Janek.
            - ... Jak na skoczni. - Dokończyli Rosjanie, przyzwyczajeni do dziwnego sposobu witania się młodego Polaka. Doprawdy dziwne te polskie tradycje!
            Dzióbao ze zdziwieniem spojrzał na kolegów.
            - Czy powinienem teraz powiedzieć: Latacie? Jaki macie zasięg? - Zapytał z przekąsem.
            - Potknąłeś się o próg? - Wykrzyknęli z rozbawieniem Dima oraz Denis i przybili deltę.
            - Panowie. Po bimberek przyszedłem. - Janek przeszedł w końcu do konkretów.
            - A ten, co taki obrażony? - Denis wskazał wzrokiem na Kubackiego, który stał na uboczu z skrzyżowanymi na piersiach rękami i minę udręczonego człowieka.
            Janek wzruszył ramionami.
            - Czasami się zastanawiam, czy się nie zsynchronizował z tą swoją dziewczyną i tak, jak ona nie ma PMS. A uwierzcie mi, jego dziewczyna przed okresem to naprawdę tykająca bomba. - Ziobro pokiwał głową jakby ze współczuciem dla kolegi. - Chciałem tylko żeby spróbował twojego bimbru. Jeden kieliszek, co by w nowym roku dobrze się skakało. Więc zaciągnąłem go tutaj siłą, co nie było łatwym zadaniem. Pogryzł mnie, paszczur jeden. - Polak podwinął rękaw i pokazał skoczkom ślad na swoim przedramieniu.
            Kornilov zaśmiał się pod nosem, podchodząc do swojej tajemniczej walizki. Wiedział, że kto raz posmakuje jego alkoholów, ten na jednym kieliszku nie poprzestanie.
            - Obgadujcie mnie głośniej. - Fuknął obrażony Dejvi.
            - No już, Dzióbi, nie bocz się. - Jasiek przytulił się do blondyna, po czym wcisnął w jego dłoń kieliszek napełniony Kornilovym bimbrem. - Napij się, humor od razu ci się poprawi. I w ogóle, szczęśliwego Nowego Roku, Dejvi.
            No to Dawid się napił. Bo jak tu nie pić, kiedy otaczają cię same matoły, swoją głupotą przyprawiające o depresję nawet najtwardsze serce? No nie da się, to jest po prostu awykonalne. Więc Dawid wypił jeden kieliszek, potem drugi, co by mieć pewność, że alkohol zadziała i Jasiek nie będzie takim cymbałem jak zwykle. A że alkohol był dobry i działał z niemałą mocą to Kubacki przechylił jeszcze kilka kieliszków, śmiejąc się z żartów Denisa i jedząc suszone jabłka Dimy. Nawet Ziobro przestał być kretynem, więc Dejvi przytulił się do jego boku, czochrając jego misternie ułożoną fryzurę.
            - Za tfoje strowie, Jasiuu - Kubacki jeszcze raz uścisnął młodszego kolegę, po czym wlał w swój przełyk nową porcję bimbru.
            - I było się tak obrażać, pysiu? - Janek szturchnął blondasa w bok, śmiejąc się głośno. Wiedział, że Dejvi w końcu przestanie się na niego dąsać. Dobra impreza najlepsza na wszystko!
            Minuty mijały, alkoholu ubywało, a w głowach coraz bardziej szumiało. Denis wyciągnął gitarę i zaczął brzdękać jakąś wesołą melodię. Ziobro, pilnie uczący się niegdyś rosyjskiego i lubiący rosyjskie disco-pompowe hity, niezdarnie zaczął podśpiewywać, kalecząc niemiłosiernie przy tym język swoich wschodnich sąsiadów. Kornilov nie mógł już słuchać jego wycia i odstawiwszy gitarę na bok, postanowił popracować nad rosyjskim Janka. W końcu Rosja niegdyś opanuje cały świat, kosmos i Waltera Hofera, więc ważnym jest, by znać rosyjski w stopniu co najmniej komunikatywnym. A wiadomo, że po alkoholu nic nie wchodzi do głowy tak bardzo jak język obcy (w dosłowni i przenośni).
            - Dejvi, chodźmy na densy. - Dima obdarzył Kubackiego błagalnym spojrzeniem, nie chcąc dłużej słuchać Jana. - Będzie fajnie! - Dodał entuzjastycznie.
            Dawid wahał się przez kilka chwil. No bo a) jutro konkurs; b) był ubrany w jakiś stary dres; c) jego włosy stanowiły istną katastrofę - prawie jak włosy Kocha. Jednakże szybko porzucił swoje rozterki i uśmiechnąwszy się szeroko, wzruszył ramionami.
            - No jasne. Czemu by nie?
            Zanim jednak panowie wyruszyli na podbój klubów, Dzióbao pod pretekstem opróżnienia pęcherza, udał się do łazienki. Przeszukawszy bardzo dokładnie pomieszczenie, wreszcie znalazł jakiś rosyjski żel do włosów aka jego wybawienie. Wypindrzył się niczym Apoloniusz do studia TVP i wreszcie był gotowy, aby oczarować swym wdziękiem wszystkich w promieniu dziesięciu kilometrów. Wypił jeszcze z Dmitrijem kielicha na drogę i poszli w świat...

***

            W klubie było tłocznie i głośno, a od stroboskopowych lamp mąciło się w głowie nie gorzej niż od alkoholu. Dejvi niepewnie rozglądnął się wokół, dostrzegając tutaj dosłownie wszystkich, których przecież nie powinno być, bo konkurs jutro, kac morderca i takie tam. Jednakże widok Słoweńców tańczących makarenę i Austriaków sączących w kącie piwo był jak balsam na targaną wyrzutami sumienia duszę Kubackiego. Polak usiadł wraz z Dimą przy barze i zamówiwszy piwo zaczął rozmawiać z kolegą o polskiej kiełbasie (która notabene jest najlepsza i ceniona przez wielu smakoszy, w tym także przez całą rodzinę Wasiljewów).
            Piwo nie było dobrym pomysłem, stwierdził w myślach Dejvi, gdy wypiwszy ostatnią kroplę tego napoju bogów, odsunął od siebie kufel. Browar uderzył w już narąbaną głowę Polaka, telepiąc światem Dawida na wszystkie strony. Jednakże było to dziwnie przyjemne uczucie, trochę przypominające przejażdżkę na jakieś szybkiej karuzeli, które tak bardzo uwielbiał blondyn. No i rzeczywistość z każdym kolejnym promilem alkoholu we krwi stawała się coraz zabawniejsza i jakby mniej przerażająca. Kubacki chyba tego właśnie potrzebował - takiej chwili wytchnienia od męczących myśli i selfhejtów. Bo skaczesz na prawo, bo masz nierówno obcięte końcówki, bo zupa znowu była za słona, a mannery za słodkie.
            - No cześć.
            Dejvi poczuł jakiś nacisk na własnym udzie. Najpierw spojrzał na swoją nogę, na której spoczywała dłoń z pomalowanymi na czerwono paznokciami, a potem uniósł wzrok krzyżując spojrzenie z napalonym wzrokiem jakieś białogłowej. Chłopak przełknął głośno ślinę - oto los wystawił go na pokuszenie! Dziewczyna była wręcz, jakby to określił Maciej Ka, petardą! Zgrabna, smukła, z sięgającymi pasa blond włosami i czysto-niebieskimi oczami przewiercającymi człowieka na wylot. I te usta - pełne, kuszące, krwistoczerwone. Aż chciałoby się ów niewiastę przygwoździć do ściany i całować do utraty tchu.
            Kubacki, opanuj się, napaleńcu!!!!
            Dawid wziął głęboki wdech, najbezczelniej na świecie ignorując miniaturową wersję siebie przyozdobioną skrzydełkami i aureolą, krzyczącą mu do ucha o wierności, wstrzemięźliwości i celibacie. Skoczek nie chciał teraz myśleć o tych wszystkich rzeczach, przed którymi ostrzegali go rodzice. Chciał tylko się wyluzować.
            Może luz w dupie to recepta na wyśrodkowanie skoku?
            - Cześć. - Zaczął dość niepewnie i, aby zamaskować onieśmielenie, chrząknął. - Ładne oczy, pasują do mojej pościeli. - Rzucił tekstem na podryw, który to "mur beton rzuci panienkę do twoich stóp", jak to kiedyś uczył go Murańka.
            Cóż, po reakcji dziewczyny, wiedział, że Murańka specjalistą w tych sprawach raczej nie jest, więc nawet nie próbował z tekstem numer dwa: Jesteś tak gorąca, że aż cały śnieg w Klingenthal stopniał.
            Ciekawe, czy Klimek wyrwał swoją lasię na teksty typu: Wystrzałowa bluzka, ale wiesz co by lepiej na tobie leżało? Ja!
            Blondynka zaśmiała się sztucznie i usiadła na krześle obok Dzióbackiego.
            - Jestem Hilde. - Podała mu dłoń, którą Dawid niezręcznie uścisnął.
            - Dawid. Dlaczego Hilde? - Zapytał, marszcząc czoło i dziwiąc się wielce. Czyżby laska była jakąś fanyną Hildeły, która nadała sobie pseudo na znak uwielbienia dla tego norweskiego roztrzepańca?
            - Co złego jest w Hilde? To zwykłe, niemieckie imię.
            - Więc, kiedy wyjdziesz za mąż za Toma Hilde będziesz nazywać się Hilde Hilde?
            Niemka otworzyła szeroko oczy. O nie, Dawid oddalał się od portu z piorunującą szybkością.
            - Nie pierdol, tylko zamów jakiegoś drinka.
            Blondyn kiwnął szybko głową i zamówił dla swojej nowej koleżanki mojito, a dla siebie kolejne piwo.
            - Wracając do Hilde... Toma, nie do ciebie, chociaż do ciebie trochę też, musisz go poznać! - Paplał skoczek, dając się ponieś pijackiej fali. Jego gadka zmierzała w baaardzo złym kierunku. - Albo i nie, bo mi cię jeszcze poderwie. Straszny z niego lowelas. Jak Apoloniusza kocham, przeleciałby wszystko, co się rusza i ma cycki.
            - Wiesz co, Dejvid? Jesteś naprawdę słodki. Ale potem otwierasz jadaczkę i czar pryska. - Hilde zaśmiała się, trącając jego ramię. - Próbuj dalej.
            - Możemy porozmawiać o kabanosach. Kabanosy to dobry temat.
            - Jestem wegetarianką.
            - Badum tss - Wtrącił ze śmiechem Dima.
            - Przemyśl sprawę, zaraz wrócę. - Niemka puściła Kubackiemu oczko, a Polak załamany tym, że wypadł z formy, jeśli chodzi o bajerowaniu, zamówił następna piwo. Naprawdę złe rzeczy dzieją się z człowiekiem, gdy jest w stałym związku. Dawid uświadomił sobie, że spędzanie czasu ze swoją dziewczyną polega u niego głównie na jedzeniu fit sałatek i oglądaniu "Pamiętnika". Przerąbane.
            - Idę poszukać Hilde. - Dawid zeskoczył z wysokiego, barowego krzesła, omal nie przypłacając tego życiem (helikopter w głowie tak bardzo). Przeczesał dłonią włosy i chwiejąc się na boki, ruszył... gdzieś. Ciężko było mu się skupić, a każda mijana twarz wyglądała dosłownie tak samo. Po kilku chwilach coś objęło go ramieniem i wcisnęło mu w dłoń bardzo ładnego, kolorowego drinka. Dzióbi uniósł wzrok na to coś, co okazało się być Hilde. Polak uśmiechnął się szeroko - Hilde znaleziona!
            - Dawidku, przyjacielu!
            Kubacki zmarszczył czoło i pobudził swój mózg na jakieś sto procent. Bo oto istota, która przed nim stała, nie była Hilde. A przynajmniej nie tą Hilde, której szukał. Przez chwilę przypatrywał się ów człowiekowi, który z entuzjazmem nastolatki zaczął nawijać o włosach, pleceniu warkoczyków i innych takich. W końcu pojął, że przed nim nie stoi nikt inny niż Tom Hilde.
            A to znaczyło tylko, że... party hard będzie bardziej hard niż dotąd myślał...


****************

No nie wiem, co to się napisało. Nikt nie mówił, że musi być logicznie i w ogóle. A poza tym to uczcijmy tym rozdziałem, mam nadzieję, koniec mojej sesyjnej udręki :D :D :D

(ps. wciąż odsyłam poniżej do ankietki.)

8 komentarzy:

  1. ojoj, biedny dawidek, zastanawiam się kiedy chłopak dowie się całej prawdy :c "bo skaczesz na prawo, bo masz nierówno obcięte końcówki"#problemydejwa <3 nie ma to jak pata w gapa wieczorem przy winku, Cam. jak zwykle idealne wyczucie czasu :3 @Flyforawhile

    OdpowiedzUsuń
  2. No siema, to ja.
    Nadrabiam, bo jutro mam egzamin z literatury amerykańskiej i mózg mi paruje od transcendentalizmu, purytan i życiorysu Edgara Allana Poe.
    Ale tego.
    Pata jakiej nawet ja nie zaliczyłam. A trochę w życiu się alkoholu wypiło.
    A "potknąłeś się o próg" jest moim życiowym motto♥
    grin [mimo-tak-wielu-granic] [stonecold-inside]

    OdpowiedzUsuń
  3. Okej, blogspot właśnie PO RAZ KOLEJNY usunął mój komentarz w trakcie pisania. Chyba się obrażę.
    Gdzie Hilde, tam bałagan. Udowadniasz to po raz kolejny. Nie ma paty bez Hilde, ale nie ma też bałaganu bez Hilde, więc siłą rzeczy, paty są jakie są. Wiemy to za dobrze.
    A poza tym, BADUM TSS Wasyla mnie powaliło <3 Nie wiem, czy to te moje rosyjskie zapędy, czy wyobrażenie sobie niedźwiedzia grającego na perkusji, ale zadziałało :3
    Jak zawsze się uśmiałam! Poprawiasz humor za każdym razem! Cam, jesteś w (uwaga) patowej formie. Ale wiesz, w tym dobrym (?!?!?!?) znaczeniu! :D
    Bardzo cieplutko pozdrawiam i czekam na dalsze losy tych biedaków. I na śledztwo Fannisa Mhrocznego.
    <3
    [love-needs-to-fly] [make-the-moment-last] [ruliny] [unbroken--heart]

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzióbao, kocham cię! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha co to Ruski się polskiej telewizji naoglądali, że rzucają tekstami z Playa? :)
    Powaliłaś mnie po raz kolejny i jak tak dalej pójdzie to ja się z tej podłogi nigdy nie podniosę ;)
    Czyżby szykowała się jakaś jazda bez trzymanki z Dejvim w roli głównej?
    Rozpoczynam niecierpliwy łejting ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. o matuchno, epickie ♥

    czekam na kolejny rozdział.

    pozdrawiam, buźka :*

    weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dwa Hilde w jednym miejscu to samobójstwo, tym bardziej jak jedno z Wenus drugie z Marsa, a w komplecie jeszcze Dzióbao (z Polski). Party hard faktycznie bardziej hard niż ktokolwiek byłby w stanie sobie wyobrazić, a ja nie wyobrażam sobie jak Dejw trafił w ogóle na tą imprezę po iluśtam kieliszkach ruskiego bimbru i jakim cudem doprawił to jeszcze piwem, doprawia drinkiem i jeszcze jest w stanie przeprowadzać procesy poniekąd myślowe? Podryw pierwsza klasa tak w ogóle, ale jest tu pierwszy krok do zgubienia Jaśka, bo on autentycznie ginie w oparach tej przenośnej imprezy :D
    Pozdrawiam serdecznieee♥
    [the--hardest--part]
    [tytanowe-serce]

    OdpowiedzUsuń
  8. hehe, nie musi być logiczny, bo z perspektywy pijanego widu pisany przecież:) Hilde Hilde Hilde Hilde :D Prawie jak kiwi kiwi kiwi kiwi czy jak to tam szło :D Brakowało mi Dawidka. Klimek podrywacz i jego teksty też rozwalajace ;P
    E_A

    OdpowiedzUsuń