*breaking news*


czwartek, 29 stycznia 2015

Dwa: wódka łączy ludzi




            Jasiek z powątpiewaniem spojrzał na Toma i Rune.
            - Dzióbi nigdy by mnie nie zgubił! - Oświadczył, krzyżując ręce na piersiach. - Poza tym wciąż nie wiem, jak to się stało, że upiliśmy się w cztery dupy i, na krótkofalówkę Hofera, skąd Dejvi znalazł się w tamtym klubie? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi! - Ziobro posmutniał. Nie sądził, że ta historia będzie aż tak skomplikowana, w końcu jego wczorajszy plan był prosty: zabawić się. Bez Kubackiego. Więc jak to możliwe, że coś poszło nie tak? I dlaczego Dejvi go zgubił? Przecież byli kumplami nie gorszymi niż Kraft i Haybӧck!
            - To nie koniec historii! - Hilde z entuzjazmem zatarł ręce. - Posłuchaj, jak to cię znaleźliśmy!
            - O Bożenko! - Janek ukrył twarz w dłoniach i z przerażeniem słuchał dalszej części historii.

***

            - Spokojnie, Dawidzie, oddychaj. Bo jeśli nie będziesz oddychać to nie znajdziesz Jana. - Tom pokrzepiająco położył dłoń na ramieniu Kubackiego, kiedy ten zaczął hiperwentylować. - Pomożemy ci go szukać!
            Dzióbao przestał na chwilę rwać z głowy swoje święte włosy, z nadzieją patrząc na Norwega.
            - Naprawdę? - Zapytał, nie wierząc własnym uszom. Bo oto ten zimny norweski nieprzyjaciel proponował mu pomoc. Toż to trener Kruczek nie uwierzy, jak mu Dejvi wszystko opowie! Jednak po chwili blondyn opanował swoje zdziwienie. Przecież nie powie trenerowi, że noc poprzedzającą konkurs spędził na piciu drinków z Norwegami i szukaniu Janka. Łukasz nie byłby zadowolony, a co gorsza, pewnie wymyśliłby jakąś straszną i poniżającą karę, np. latanie do kiosku po playboy'e dla Apoloniusza albo pranie skarpetek Murańki.
            A niektóre skarpetki Murańki zaczęły nawet już chodzić!
            - Rune nam pomoże. - Hilde uśmiechnął się ciepło, zupełnie jakby Dawid rozpalił w nim jakieś rodzicielskie uczucia.
            Może to już czas, Tomie, wybudować dom, zasadzić dęba i spłodzić syna?, zapytał jakiś dziwny głos w Hildełowej głowie.
            AHAHAHAHAHAHAHHAHA, nie. Popierdoliło?, Odpowiedział drugi.
            O Grażynko, mam dwa...trzy głosy w głowie. Czy to już choroba? Ehhhh, nie ważne, póki lecą na mnie laski.
            - Tylko nie Rune! - Kubacki gwałtownie podskoczył , z przerażeniem patrząc się na Toma. - Znaczy... Niech on sobie spokojnie tańczy. Weźmy Fannemela! Jeśli spotka nas jakieś niebezpieczeństwo, to Fanni spali go swoim hejterskim spojrzeniem.
            Hilde pokiwał głową w zamyśleniu.
            - A wiesz, że to całkiem rozsądny pomysł? Masz moją okejkę, bracie! Nie sądziłem, że pod tą czupryną masz jakiś mózg!
            - Dlaczego ludzie myślą, że jak ktoś jest piękny to od razu głupi?
            - Chodziło mi raczej o twój kolor włosów... No wiesz, pusty blond.
            - Chyba cię nie lubię. - Stwierdził Dzióbi i zamówił jeszcze jednego drinka. W końcu za kasę Hildeły baluj!
            Kilka minut później, Tom przyciągnął za kołnierz wyrywającego się Fannemela. Anders ewidentnie nie był zadowolony, że ktoś przerwał mu zabawę - a był właśnie w trakcie posyłania ludziom swojego najjadowitszego spojrzenia. A wiadomo, nic nie sprawia Fanniskom tyle radości, ile hejtowanie innych!
            - Więc Dawidzie, gdzie byłeś zanim tutaj przydryfowałeś? - Hilde objął Polaka ramieniem. - Niech zgadnę... Klub Go-Go? Więc chodźmy, nie traćmy czasu!
            - Właściwie... Oglądaliśmy "M jak miłość" razem z Piterem. Myślicie, że tam został?
            - Sprawdźmy!
            Piętnaście minut później skoczkowie dotarli do hotelu, w którym ulokowane były drużyny Polski, Norwegii, Kazachstanu oraz Bułgarii. Kubacki zapukał do drzwi pokoju Żyły i po usłyszeniu krótkiego "właź", nacisnął klamkę i wkroczył do środka. Za nim podążyli oczywiście również Norwegowie.
            - Co robisz? - zapytał Dawid, siadając na skraju łóżka Piotrka; po Janie niestety w pokoju nie było ani śladu.
            - Oglądam na jutubie filmiki z Barbarą, hehe. - Żyła wyjrzał zza laptopa.
            - Czy to jakaś gwiazdka porno? - Hilde szybo doskoczył do łóżka Polaka i zaczął zaglądać w jego komputer.
            - Nie znasz Barbary Mostowiak? To druga miłość mojego życia! Tylko nie mówcie o tym mojej żonie, bo będę musiał spać na kanapie, hehe, a kanapa stara i wystają z niej sprężyny, hehe.
            - Przejebane. - Stwierdził lakonicznie Fannis.
            - Widziałeś gdzieś Jaśka? - Dawid pomachał dłonią przed twarzą Piotrka, by skupić na sobie jego uwagę, gdy ten zaczął przyglądać się Andersowi kradnącemu kiełbasę krakowską suchą.
            - No tak. Jak wychodziliście do Rusków.
            Kubacki zrobił głupią minę. Niemal w sekundzie wytrzeźwiał, przypominając sobie, jak Jan zaciągnął go do pokoju Kornilova, gdzie Ziobro miał kupić jakiś mocny bimber, który miał być głównym gwoździem jego sylwestrowej imprezy. Możliwe, że dali skusić się na małą degustację Kornilovego asortymentu, możliwe, że procenty odrobinę uderzyły im do głowy i możliwe, że Dejvi dał się porwać Dimie do tego klubu. Czy Jasiek został z Denisem? I czy Kubacki zgubił również Dimę?
            Od tych wszystkich pytań, Dzióbiemu zaczęło się kręcić w głowie. Aż Hilde musiał go przytrzymać, co by Dawid nie spadł z łóżka. Swoją drogą, co ta Hildeła zrobiła się taka miła i troskliwa?
            Starość! Dzióbacki był pewien, że to już ten wiek. W końcu ileż można być Tomem Hilde w najbardziej hildełowej wersji? Nawet Toma musiało to kiedyś przerosnąć.
            - Idziemy! - zadecydował Dawid. Aż poczuł dumę z samego z siebie i oczy jego zaszły łzami. W końcu zachował się jak prawdziwy facet i przejął dowodzenie na tym pijackim statku!
            - Kiedy będę mógł kogoś shejtować? - Zapytał Anders, gdy trójka muszkieterów wyruszyła do pokoju numer 320. - Jestem na głodzie, ludzie, plis!
            - Ja chcę kogoś przelecieć, a nie narzekam. - Tom wzruszył tylko ramionami.
            Dawid musiał jednak stwierdzić, że pewne rzeczy nigdy się nie zmienią - Hilde już na zawsze zostanie Hilde. Ustatkuje się co najwyżej w następnym wcieleniu.
            - A ty, Dejvid, jaka jest twoja słabość? - Fannis szturchnął Polaka w ramię.
            Kubacki zamyślił się. Trudno było mu znaleźć jakąkolwiek słabą stronę. Pomyślał o obsesyjnym dbaniu o włosy, ale to przecież dobrze, że się o siebie troszczy. A tak poza tym... Chyba nie miał wad.
            - Lubię jeść kabanosy?
            Fannemel aż pisnął z radości - oto wreszcie miał podstawy, by posłać komuś piorunujące spojrzenie, które zmrozi nawet najgorętszą krew w żyłach. Zatrzymał się na środku korytarza, wyciągniętą ręką zatrzymując również Polaka. Ustawiwszy się naprzeciwko niego, rzekł:
            - Jak możesz jeść coś, co reklamuje ten pajac Szlirencała?
            I spojrzał na Dawida takim zajadłym wzrokiem, że Dzióbacki zaczął odmawiać pod nosem Zdrowaśki i litanię do Wszystkich Świętych, błagając w myślach Tego na Górze o litość dla Swojego uniżonego sługi. Ze strachu żołądek podszedł mu do gardła, a nogi ugięły się jakby były z waty. Jeszcze kilka sekund, a Dawid padłby jak długi porażony legendarnym spojrzeniem Fannemela, które - jak głoszą pogłoski - pogromiło nawet samego Mariusza Pudzianowskiego. Na szczęście Fannis puścił go i podśpiewując pod nosem ruszył w dalszą podróż, szczęśliwy jakby dostał nowy, zabawkowy samolot.
            - Alkoholu! - Wymamrotał Dzióbi i z szybkością pumy dopadł do pokoju swoich przyjaciół ze Wschodu.
            - Privet! - Denis uśmiechnął się szeroko, odkładając na bok ściereczką, którą polerował swoje złote butelki. - Miło cię znowu widzieć.
            - Poimprezujmy dalej, okej? Twój bimber bardzo haraszo! - Polak spojrzał na Kornilova spojrzeniem bezpańskiego psa, które potrafiło zmiękczyć każde serce. Że też nie pomyślał, by poczęstować takim wzrokiem Fannisa! Chociaż... Nieee, Fannis i jego czarnomagiczne moce na pewno są odporne na wszystkie, co ładne, słodkie i do schrupania.
            - Da! - Denis wyciągnął z walizki swój najmocniejszy bimber, gdyż zauważył w jakim krytycznym stanie znajdował się Dawid. A że Dawida bardzo lubił, to nie szczędził mu alkoholu. Niestety zaraz pojawił się również Hilde i Fannemel, więc Denis, jako dobry gospodarz, musiał wyciągnąć jeszcze dwa kieliszki.

*kilka kolejek dalej*

            - Majla hi, majla hu, majla ha, majla ha ha! - Tom Hilde wił się na stole niczym w konkluzjach, śpiewając znany przebój do butelki po wódce, która to miała imitować mikrofon. Tuż obok niego Fanni robił chórki, a Dawid grał na niewidzialnej perkusji, machając swoimi złotymi włosami na wszystkie strony. Denis natomiast siedział w kącie, obserwując to niebywałe widowisko, nagrywając je telefonem i śmiejąc się pod nosem ze słabych głów skoczków. Toż to trzeba być Rosjaninem z krwi i kości, by nie polec po kilku kieliszkach Kornilovego specyfiku. Szczerze powiedziawszy, Denis zawiódł się na Kubackim - w końcu jak to możliwe, że jego brat z tej samej grupy językowej ma głowę słabszą niż głos Hildeły? Tak, zdecydowanie Hilde nie zostanie nową Lady Gagą.
            W każdym bądź razie skoczkowie bawili się wyśmienicie, śpiewając, tańcząc i pijąc - wystarczająco dobrze, by wyrzucić z głów podstawowe i niemalże egzystencjalne pytanie, jakim było: na chorągiewkę Pointnera, gdzie jest Jan?

***********

Mózgu, odmawiasz przyswajania wiedzy, więc dodam rozdział - tak wygląda decyzja dnia. No i ten tego, dlaczego zapomniałam, że nienawidzę i nie umiem pisać w trzecioosobowej narracji? ;__;

ps. odsyłam do ankiety na dole!

środa, 21 stycznia 2015

Jeden: To nie ja, to moja nowa schauma




Janek Ziobro ziewnął przeciągle, rozglądając się wokół. Wprawdzie obiecał Dzióbiemu, że odkryje mroczną prawdę, jaką skrywają ich mózgi, ale jeśli natychmiast nie przyssie się do kubka z mocną kawą, zginie w okropnym męczarniach i biedny Dawidek już nigdy nie dowie się o swoich nocnych ekscesach. Z czystym sumieniem udał się więc do stojącego w pobliżu automatu i wygrzebawszy w kieszeni parę drobniaków, kupił sobie życiodajny napój.
Tak, kawa była zdecydowanie czymś, czego potrzebował.
- Kac morderca nie zna serca, co? - Usłyszał nad sobą głos z silnym norweskim akcentem. - Trzeba było tyle wczoraj pić, co synu?
Janek spojrzał w bok i ujrzał Toma Hilde we własnej, szacownej osobie. Pierwsze, co przeszło mu przez myśl, gdy ujrzał tego lowelasa od siedmiu boleści to numer do fryzjera, którym chętnie podzieliłby się z Norwegiem, gdyż jego włosy jeszcze nigdy nie wyglądały tak katastrofalnie.
- Melanż poniósł, co poradzisz? - Obok zmaterializował się również Rune Velta z tym swoim żółwim uśmiechem.
Ziobro zmarszczył czoło, uruchomiając swoje rzadko używane szare komórki. Skojarzył kilka faktów i konkluzje do jakich doszedł przeszły wszelkie pojęcie. Bo, na święte skarpetki Kruczka, dlaczego Norwegowie odzywają się do takiego szaraczka i lebiegi, jakim był na ten czas niestety Jasiek. Norwegowie to Norwegowie, wiadomo, co będą gadać z kimś, kto kwalifikacji nie przechodzi?
Odpowiedź była jedna: wódka łączy ludzi.
O kurewka.
- Czy jest coś, co chcecie mi powiedzieć? - Zapytał niepewnie polski skoczek. Bał się odpowiedzi jaką może uzyskać od Norwegów tak bardzo, jak pierwszego dnia w przedszkolu. A ów pierwszy dzień przyjemny bynajmniej nie był.
- Tak! Wisicie mi dwadzieścia euro! - Hilde oskarżycielsko dźgnął palcem w Janową pierś. - No już, wyskakuj z hajsów, muszę mieć za co dalej balować.
Jasiek z paniką spojrzał na Hildełę. To nie mogła być prawda, po prostu nie. Przecież jego żona da mu szlabany na oglądanie "Kubusia Puchatka" razem ze swoją pociechą, jeśli się dowie, że Ziobro tak nieodpowiedzialnie wydał pieniądze, które pożyczył od Norwega.
Bo na pewno wydał je nieodpowiedzialnie. Ewentualnie wydał je Dzióbao.
- Nic takiego nie pamiętam!
- To my ci co nieco przypomnimy! - Velta uśmiechnął się iście szatańsko, obejmując młodego Polaka ramieniem i prowadząc w stronę jakieś ławki.
To nie mogła być dobra historia, po prostu nie.

***


Tom Hilde siedział w kącie baru i paląc kubańskie cygaro, ochoczym wzrokiem lustrował znajdujące się w pomieszczeniu kobiety. Obok Andreas Vilberg i Anders Fannemel dyskutowali o niemieckim alkoholu, a Andreas Stjernen namiętnie grał w Candy Crush. Zupełnie nic nie zapowiadało, by tegoroczny sylwester miał być obfity w różnorakie wydarzenia. Jedyną atrakcja, jaką przewidywał Tom, miało być złoszczenie się Stjernena i rzucanie telefonem o ściany, gdy gra nie pójdzie po jego myśli.
Z frustracją wypuścił dym z ust. Trzeba coś tutaj wymyślić.
I wtedy Hilde wypatrzył w tłumie parę nieogarniętych, niebieskich oczów i burzę niesfornych, złotych włosów. Dawid Kubacki. Z braku laku, nawet taki Kubacki dobry, zwłaszcza, że Tom zawsze miał do Dzióbały kilka pytań, które jednakże wstydził się zadać.
Ale teraz nadarzyła się dobra okazja, w Hildowej krwi tańczyły procenty, a i Kubacki w stanie nieważkości chyba też się znajdował, bo tak jakoś chwiał się na boki.
Norweg wyszedł z loży i kupiwszy dwa, kolorowe drinki, podszedł do Dawida.
- Dawidku, przyjacielu! Co u ciebie? - Norweg objął kolegę z Polski ramieniem, wcześniej wręczywszy mu drinka, i pociągnął w stronę wolnego stolika.
- Łał! To dla mnie? Dzięki! - Dzióbacki ze wzruszeniem w głosie przyjął od Hilde drinka. W końcu darmowy alkohol jest najlepszy!
- Powiedz mi, mój drogi, co robisz, że masz takie aksamitne włosy? - Tom przepuścił w palcach kosmyk Dawidowych włosów.  - Są takie... jakby napełnione pęcherzykami powietrza!
- Tomie - Dzióbao odsunął się delikatnie od Norwega, gdy ten za bardzo zaczął sobie poczynać z Dawidową fryzurą (a nóż widelec popsuje to arcydzieło na jego głowie, włosy oklapną i będzie prawdziwa katastrofa!) i zaczął bawić się parasolką, która była dołączona do drinka. - Na włosy stosuję sprawdzony przepis babci Dzióbackiej. Tylko szampon z czarnej rzepy, raz w tygodni maseczka z jajek i od czasu do czasu piwna płukanka. Działa cuda!
- Brzmi ciekawie! Może powinienem tego spróbować?
- Nie wiem, czy cokolwiek jest w stanie uratować twoje włosy, przyjacielu. - Kubacki krytycznie przyjrzał się hildełowym kłakom.
- O czym rozmawiacie? - Do rozmowy włączył się Vilberg, który trzymał w rękach tacę pełną kolorowych drinków. - Okej, słyszałem, że o włosach. To mój ulubiony temat.
- Dzióbao twierdzi, że moje włosy to katastrofa. - Hilde ze smutkiem wygiął usta w podkówkę.
- I ma rację. - Andreas położył tacę na stoliku i dosiadł się do skoczków. - Dawid, zawsze podziwiałem twoje włosy! Mój hair goal!
- Dzięki. - Polak speszył się odrobinę, bo to skromny chłopak jest, i  aby ukryć swoje zmieszanie dopił swojego drinka.
- Powiedz mi, co zrobić z moimi włosami, by były jeszcze piękniejsze? O ile to możliwe, bo przecież już są idealne! - Vilberg uśmiechnął się szeroko, bawiąc się kosmykiem własnych, złotych włosów.
- Próbowałeś płukać je octem jabłkowym? - Kubacki pokiwał głową z miną znawcy i profesjonalisty. - Naturalna pielęgnacja jest najlepsza, tak zawsze powtarzała babcia Dzióbacka.
- Bo to mądra kobieta była! - Wtrącił Hilde łapczywie biorąc się za kolejnego drinka.
- Więc wypijmy za nią! - Vilberg uniósł literatkę z kolorowym płynem. Chłopcy stuknęli się szklankami i wlali ich zawartość do swoich gardeł.
Dzióbackiemu aż oczy zaszły łzami od ostrego smaku alkoholu, ale dzielnie, niczym prawdziwy mężczyzna, przełknął trunek. Zawsze wolał pić czystą, bo do takich eskapad przygotowała go polska tradycja. Drinki z Norwegami pił głównie przez to, że były bardzo kolorowe i przyjemnie kojarzyły się Dawidowi.
Wtem ni stąd ni zowąd nadbiegł Rune Velta w czerwonych spodniach i kosmykiem włosów seksownie zaczesanym na twarz. Rumieńce na jego twarzy zdradzały, że również i Turtle nie pozostał obojętny w stosunku do kolorowych drinków.
- Choooooćmy densić! - Wykrzyknął entuzjastycznie, dopijając drinka Vilberga i omal przewracając się na Toma.
- Ten to ma głowę słabą jak żarty Kurzajewskiego. - Stwierdził głośno Dawid, co okazało się błędem, gdyż Velta, dostrzegłszy jego blond czuprynę, mocno złapał Polaka za nadgarstki i wyciągnął go na parkiet. Również Vilberg i Hilde postanowili rozprostować stare kości i pouwodzić tańcem znajdujące się w klubie panie.
Dawid z jawnym przerażeniem patrzył na żółwiowy taniec godowy w wykonaniu Velty. Rune ruszał się z gracją przepitego menela, a jego zmysłowe ruchy napawały obawą wszystkich w promieniu pięciu metrów. Wyginał się na wszystkie strony, od czasu do czasu sięgał kończynami do włosów Dawida, kilkakrotnie potknął się o własne nogi i gdyby nie Kubacki, leżałby jak długi na parkiecie. I jeszcze ta Veltowa mina pod tytułem "Dziecino, jestem wszystkim, o czym marzysz"... Dawid był skonsternowany.  I nie był pewien, do kogo zaloty Żółwia są skierowane, bo co jeśli...
Alkoholu!
Dzióbao wyplątał się z kończyn Rune i jak najszybciej podbiegł do baru, wcześniej ciągnąc za sobą Hildełę.
- Pożycz hajsu, wszystko wydałem na...
- Alkohol, narkotyki, dziwki?
- Nie jestem tobą.
- No cóż, widzę.
- Wydałem na kabanosy, piwo i mleko dla Ziobry.
Hilde wzruszył ramionami i wyciągnął z portfela dwadzieścia euro. Dawid zamówił dwa malibu z colą i wypiwszy połowę drinka, wreszcie mógł odetchnąć ze spokojem.
- Tańczący Velta to coś, czego nie powinno się oglądać. Nie chcę wiedzieć, jak będzie wyglądać jego pierwszy, weselny taniec. - Podsumował, spoglądając na wciąż wijącego się na parkiecie Rune, który zdążył dorwać jakąś nieświadomą niczego dziewoję.
- A tak swoją drogą, co tutaj robisz sam? - Zapytał Hilde, na co oczy Dawida gwałtownie się powiększyły, a szczęka niemal opadła na ziemię.
- Na świętego Misia Krokiewkę, zgubiłem Jaśka!!!


************

Bang! Na Apoloniusza, ten rozdział miał być całkiem inny i o kim innym. I w ogóle nie powinien ujrzeć światła dziennego bo jest słaby jak głowy wszystkich powyżej. No ale coś w końcu musiałam dodać. Jest źle. Ech.

A Wisła/Zako było wyjazdem i patą życia, skrzywienie psychiczne nawet po śmierci mi zostanie <333


wtorek, 6 stycznia 2015

Prolog:




Zawsze z tobą chciałbym być zdecydowanie nie było piosenką, którą Dawid Kubacki chciałby usłyszeć w noworoczny poranek. Zmełłszy w ustach przekleństwo, niechętnie dźwignął się z łóżka, by zaraz na nie opaść odurzony zapachami mocno wczorajszymi. W głowie trochę mu się kręciło i miał wrażenie, jakby o czymś zapomniał, ale za Chiny Ludowe i pół Rosji, nie mógł sobie przypomnieć tego czegoś. Wziąwszy głęboki oddech (ustami, broń Kruczku nosem!), podjął drugą próbę wstania z łóżka. A że był twardym chłopem, a nie miętkim, ów próba zakończyła się powodzeniem. Zdezorientowany rozglądnął się po pokoju. Jasiek Ziobro spał na swoim łóżku jak zabity, trochę chrapiąc i trochę zieleniejąc na twarzy. Spał w ciuchach, a więc sylwestra na pewno miał udanego. Dawid wzruszył ramionami - nie obchodziły go imprezowe podboje Ziobry, nie przeszedł kwalifikacji, więc mógł się trochę zabawić. Dawid na taką rozrywkę nie mógł sobie natomiast pozwolić.
Dzióbao rozglądnął się jeszcze raz po pokoju, ale Ich Troje zdecydowanie nie śpiewało w tym pomieszczeniu. Zarzuciwszy na siebie żółtą bluzę z kilkoma sponsorskimi logami, postanowił pójść tropem Michała Wiśniewskiego i znaleźć tego kogoś, kto tak chamsko i nieodpowiedzialnie zakłóca Dawidowy sen w ten piękny, noworoczny poranek.
Dlaczego tak bardzo chce mi się pić?, przeszło mu przez myśl, gdy miał już chwycić za klamkę. Więc zamiast za klamkę chwycił za butelkę wody leżącą koło łóżka Janka. Może nie obrazi się, że Dawid wypił mu trochę, ups całą wodę?
Otoczony wyrzutami sumienia, postanowił, że wracając do pokoju zahaczy o automat i kupi Jaśkowi coś do picia. Bo Ziobro zdecydowanie wyglądał na kogoś, kogo poranek będzie bardzo, bardzo ciężki.
Blondyn wreszcie wyszedł na korytarz, gdzie czerwonowłosego pana było słychać jeszcze głośniej. Skoczek był ciekaw, kto był takim ukrytym fanem Ich Troje, a kto wreszcie postanowił się ujawnić. Może Walter Hofer? Wtedy w Wiśle, gdy Wiśniewski dał koncert, Walter był przecież taki zachwycony! Nawet zasugerował Apoloniuszowi, by wzięli go do Planicy, by miał kto melanż rozkręcić!
Osz w mordę Murańki, byle nie był to Hofer!
Bo jeśli to będzie Hofer, to jak Dawid opieprzy go za takie hardcorowe wybudzanie go z jego pięknego snu (a śniło mu się właśnie, że pokonał Cestmira Koziska i został Mistrzem Świata na skoczni w Zagórzu!). Na szczęście Dawida, to nie Hofer robił koncert popularnej swego czasu grupy. Głośna muzyka zdecydowanie dobiegała zza drzwi pokoju, o zgrozo, Kruczka i Sobczyka. I hej, czy to nie przypadkiem Łukasz wtóruje Wiśniewskiemu? Chyba tak, bo nikt nie fałszuje tak jak on.
I co teraz, do Huli nędzy?
Po chwili wahania Dzióbao załomocił w drzwi, mając nadzieję, że jego pukanie przedrze się przez głośną muzykę. Tak też najwidoczniej się stało, bo ktoś delikatnie przyciszył Michała W., po czym zza drzwi wyjrzała uśmiechnięta twarz Łukasza.
- Dawidzie, co cię do mnie sprowadza o tak wczesnej godzinie? I co ty masz we włosach? Czy to kawałki wafelków i... choinki? - Zdziwił się, krytycznie przyglądając się głowie Kubackiego.
Dawid natomiast obdarzył Kruczka pełnym powątpiewania spojrzeniem. Widocznie nie tylko Ziobro wczoraj porządził, a w żyłach trenera wciąż tańczyły sobie niezłe procenty. I to  wyjaśniałoby muzykę. W końcu Łukasz może chce sobie przedłużyć dobry melanż?
- Dlaczego trener słucha Ich Troje na cały hotel? Nie mogę spać. A Norwegowie pewnie mają niezłą polewkę. Ich Troje to takie... może trener jeszcze tego nie wie, ale takie zgasowskie no. - Poskarżył się Dzióbacki.
Kruczek uśmiechnął się tylko szeroko i machnąwszy lekceważąco ręką, wyjaśnił:
- Oj Dawidzie, to ty nie wiesz? Apoloniusz przyjeżdża, trzeba się trochę podlizać. Podwyżka by się przydała!
Tak więc Dawid zwątpił we wszystko i wszystkich, a najbardziej we własnego trenera. I ludzie naprawdę mają pretensję, że skacze na prawo, a że w konkursach jego skoki są takie słabe? No jak ma być dobrym skoczkiem, kiedy jego światopogląd konsekwentnie jest niszczony przez ludzi, którym najbardziej ufa?
- Idź wyczep włosy i weź prysznic, bo trochę cię czuć. - Kruczek zmarszczył nos. - I widzimy się za dwie godziny na śniadaniu!
Więc blondyn posłusznie wrócił do swojego pokoju, nie rozumiejąc kompletnie nic. Przynajmniej dowiedział się, że Apoloniusz przyjeżdża i że Kruczek znowu będzie latał koło niego jak pies dookoła własnego ogona. Może uda się w końcu Łukaszowi uzyskać jakieś fundusze dla kadry? Przydałby się taki wypasiony autokar, jaki mają Austriacy. I może nawet znalazłaby się na nim Dawidowa twarz?
Skoczek wgramolił się do łazienki i zamarł zobaczywszy w wielkim lustrze własne odbicie. Cóż, zawsze lubił przeglądać się w lustrach, bo przecież jego włosy warte były zachwytu, ale zdecydowanie nie dzisiaj. Kruczek miał rację, w Dawida włosy wplątane były kawałki, sądząc po smaku, mannerów oraz kilka zielonych gałązek świerka. Twarz blondyna również nie prezentowała się okazale - ziemista cera, worki pod oczami na pół gęby, spuchnięte usta i przekrwione patrzałki. Gdzie podział się ten młody bóg, który tu jeszcze wczoraj był?!, pomyślał coraz bardziej panikując. Czy w nocy zdarzyło się coś, o czym mózg nie chce mu powiedzieć?
Nie minęła minuta, a Dawid już potrząsał ramieniem Ziobry, próbując go obudzić.
- Delikatniej, bo będę rzygał! - Wydarł się Jasiek, z trudem rozklejając powieki. I Dawid wiedział, że młody nie kłamie, gdyż jego twarz zrobiła się jeszcze bardziej zielona niż przedtem. Zapobiegawczo Dawid przesiadł się na drugi koniec łóżka.
- Fajny fryz. - Stwierdził Ziobro, gdy już podniósł się do pozycji siedzącej. - Ej, gdzie moja woda? Pamiętam, że wychodząc na imprezę, położyłem ją koło łóżka, by na rano była jak znalazł.
Kubacki wzruszył tylko ramionami.
Jasiek wygramolił się z łóżka i, ku udręce Dawida, poszedł do łazienki ugasić pragnienie i opróżnić pęcherz.
- Jasiek, co się wczoraj stało? - Jęknął blondyn, gdy Ziobro wrócił do pokoju.
Janek pokręcił głową, uśmiechając się tak jakoś złowrogo. To nie zwiastowało niczego dobrego.
- Nie pamiętasz?
- Nic a nic.
- O chłopie, jaki wczoraj melanż był.
- Ja też tam byłem?!
- No oczywiście. I czego myśmy to nie robili!
- To znaczy?
- To znaczy... Heh, mi też tak jakby urwał się film. Ups?
I Dawid już kompletnie spanikował, obawiając się najgorszego.

***

Kubacki nie mógł skupić się na niczym. Seria próbna miała zacząć się za jakieś dziesięć minut, a on chodził po domku skoczków jak szalony, irytując tym skacowanego i wciąż zielonego Ziobrę do potęgi.
- Chłopie, usiądź na tym tłustym dupsku, bo od twojego chodzenia znowu zbiera mi się na rzyganie! - skrzywił się młodszy z kolegów.
- Janie. - Jęknął blondyn i usiadłszy na ławce, schował twarz w dłoniach.
- Nie panikuj, może żadnego dziecka nie zmajstrowałeś. A nawet jeśli, to przynajmniej jakaś Niemka będzie szczęśliwa, że jej córka odziedziczy twojego ładnego pysia.
Kubacki nie zareagował. A więc było źle. Bardzo.
- No dobra, widzę, że spieprzysz ten konkurs, jeśli nie dowiesz się, co się stało. - Ziobro westchnął, po czym wstał i zaczął ubierać kurtkę. - Ty się zacznij rozgrzewać, a ja pójdę popytać ludzi o tego sylwestra. Dowiemy się prawdy, Dzióbi.
Dawid podniósł błagalny wzrok na kolegę, patrząc na niego zupełnie tak, jakby Janek był jego ostatnią deską ratunku.
- Jesteś najlepszy.
- Wiem.
I Janek wyszedł w poszukiwaniu jakiegokolwiek tropu na temat ich sylwestrowych poczynań....


******************

Bam! Witam Was na kolejnej mojej patologii. Nie chcę nic obiecywać, bo naprawdę nie wiem, jak to będzie - jeszcze nigdy nie zaczęłam publikować opowiadania, nie mając żadnych zapasów. Ale zbliża się sesja, nauki trochę jest, więc Cam, typowo, zaczyna nową historię :D
Będzie międzynarodowo, będzie nienormalnie i, miejmy nadzieję, będzie śmiesznie!

Pysiue moje, Michi, mój Nudelnik kochany, wreszcie wygrał swójpierwszy PŚ! radujmy się i takie tam! no ojej jejej ojeje <e3

sobota, 3 stycznia 2015

zapowiedź


Cześć!
6 stycznia, po konkursie pojawi się tutaj początek czegoś nowego,
w zamierzeniu wesołego,
może nie do końca normalnego.
Mam nadzieję, że zawitacie tutaj
i będziecie razem ze mną
i skoczną ferajną
...
A, nie zdradzę!

Zapraszam!