*breaking news*


poniedziałek, 4 maja 2015

Dwanaście: nagrzeszmy



- Hilde, masz szlaban na dokuczanie Forfangowi. - Stoeckl, gdy skończył wysłuchiwać historii snapów i zacinającej się windy, westchnął głośno. Znał swoich podopiecznych na tyle dobrze, że dawno przestał się dziwić ich dziecinnemu zachowaniu, jednakże, aby podkreślić swój autorytet, musiał dać Tomowi surową karę. Potem powiedział, by nigdy już tak nie robili i poszedł w swoją stronę. W końcu nikt za niego flagą nie machnie ani nie otworzy kolejnych snapów, które już na niego czekały. Cóż, każdy ma swoje drobne uzależnienia.
- Dobra, dawajcie resztę historii. - Ponaglił chłopaków Jan. - Czas dowiedzieć się całej prawdy.
- Jestem z ciebie dumny. - Fettner położył dłoń na ramieniu Polaka. - Przyjmij to na klatę jak na faceta przystało.
Ziobro kiwnął głową, po czym przeniósł wzrok na Hilde. Tom już zaczynał opowiadać...
*** 

Andreas Wank czuł się, jakby ktoś wyrwał mu wątrobę i poćwiartował ją na jego oczach. Rozczarowane spojrzenie Severina wręcz fizycznie bolało Wieżowca i Wanki wiedział, że tutaj nie pomoże nawet hiper mocny przytulas. Jeszcze wiele wkładek Sevik będzie musiał przeżuć, by wybaczyć Andi'emu.
Scheisse.
Najgorsze jednak było to, że Wanki naprawdę nie chciał źle. Przecież nie o to w tym wszystkim chodziło. Sevi miał zapomnieć o swojej kryminalnej przyszłości i z powrotem być szczęśliwym oraz dobrym obywatelem. Więc co poszło nie tak?
- Andreasie Wank, tłumacz się. - Zażądał twardo Severin, posyłając Wieżowcowi tak jadowite spojrzenie, że Wank naprawdę zaczął się obawiać, że wykroczenie z ogórkami przeciągnęło Freunda na mroczną i złą stronę.
Wanki zacisnął usta i pokręcił głową. O nie, nie będzie z nikim rozmawiać, skoro traktują go jak kryminalistę. Zupełnie jakby go nie znali!.
- Ostatnie słowo, zanim cię ukażemy? - Dzióbacki uniósł pytająco brew, jednocześnie patrząc na Andreasa jak na jakąś zarazę.
Mistrz Świata Juniorów 2008r. prychnął głośno.
- A jak Sevik ukradł prowiant to jakoś go nie karaliście.
Strzał w dziesiątkę. Freund zarumienił się po koniuszki uszów, mocno zaciskając pięści, a jego niebieskie oczy zapełniły się łzami. Andi wiedział, że przegiął. Nie chciał krzywdzić (jeszcze bardziej) swojego najlepszego Przyjaciela, ale też nie mógł zostać wtrącony do lochów znajdujących się pod Olympiaschanze. Przecież jego metr dziewięćdziesiąt tam się nie zmieści, przez co Wank będzie musiał się kulić, co poskutkuje tym, że całą starość spędzi będąc Quasimodo. A kto go pokocha, gdy będzie wyglądać jak Quasimodo?
- On ma rację.
- Więc niby mamy mu to darować?
- Wanki?
Andreas westchnął głośno.
- No okej - powiedział z ociąganiem. - Uknułem to wszystko, by Sevi mógł wykazać się swoimi super mocami i chęcią niesienia pomocy oraz by z powrotem stał się spoko ziomkiem i zapomniał o całym tym zajściu z ogórkami.
Freund jakby na chwilę rozjaśniał, po czym szybko spochmurniał, rzucając Wankowi niechętne spojrzenie.
- Mimo wszystko nie powinieneś tak karygodnie postępować. Wiesz, ile osób zraniłeś?
- Ależ Severinie, ja to dla ciebie....
- Nie chcę tego słuchać.
Sevik odwrócił się plecami do Wieżowca, a Wankowi pozostało tylko zrobić minę udręczonego człowieka. Bardal wzruszył ramionami, reszta też odpuściła. Co będą wtrącać się w prywatne sprawy Niemców, zwłaszcza, że tutaj północ wybiła i zaczęła się najlepsza pata całego skocznego tournee? Skoczkowie szybko się rozproszyli i, znajdując odpowiednie dla siebie towarzystwo, poszli w tango, na jakie pozwalali sobie tylko raz do roku. Impreza rozkręciła się na dobre, Walter raz po raz znosił toasty na swoją cześć, a Miran tylko mu przyklaskiwał. Seppa Gratzer, nie wychodząc ze swojej roli ani na chwilę, latał za skoczkami z metrem krawieckim w ręce i próbował wmówić im, że ich spodnie są za luźne w kroku tudzież t-shirty za bardzo opinają ich klaty.
- Dejviiii!
Kubacki, ku własnemu zaskoczeniu (bo przecież starał się unikać osoby Jaśka jak Koch fryzjera) ujrzał przed sobą niepewną twarz Ziobra. Jan niezręcznie przestępował z jednej nogi na drugą, nie wiedząc, gdzie podziać wzrok.
- Chciałem pogadać.
- A mamy o czym? - Burknął niechętnie Dawid, wydymając wargi i obrzucając kumpla spojrzeniem pełnym wyższości. O nie! Niczego nie będzie mu ułatwiał!
- Chciałem cię przeprosić. Wiem, co sobie pomyślałeś. Ale to nie tak było. - Jan skromnie spuścił wzrok, niemal z rozżaleniem bijąc się w piersi. - Tamto nic nie znaczyło. Dla mnie najważniejszy jesteś ty! Póki nas Walter nie rozłączy!
Serce Dawida momentalnie zabiło szybciej i nawet jego włosy jakby przestały być przyklapnięte. Ciało blondyna wręcz rwało się w stronę Jaśka, by zamknąć go w mocnym uścisku, jednakże Dzióbi dzielnie walczył z głupimi porywami swojej sentymentalnej strony. Jego męska duma nie pozwalała mu na taki desperacki krok.
Nawet jeśli pragnął tego uścisku jak Sev wkładek.
- Zdradziłeś naszą przyjaźń. - Wytknął mu.
Jan westchnął ciężko, jakby z oburzeniem.
- Przecież nie mamy siebie na wyłączność. Swoją drogą, to TY pierwszy mnie zdradziłeś, idąc z Dimą w tany! A mnie najbezczelniej na świecie zostawiłeś razem z krzyczącym niczym moja matematyczka z podstawówki Denisem. Przecież wiesz, że przez krzyczących nauczyli mam traumę! I w ogóle to teraz ja strzelam focha forever i nawet nie właź do mojego łóżka, gdy przyśni ci się znowu koszmar o goniących cię nożyczkach! Dosyć tego dobrego, ty... ty... egoisto jeden! A tak poza tym to masz przesuszone końcówki! - Ziober wyrzucił wszystko, co zalegało mu na wątrobie, dzięki czemu poczuł się o wiele lepiej i był, jak stwierdził w myślach, w stanie przechylić jeszcze kilka kieliszków. Także postanowił to uczynić, zostawiając tym samym oszołomionego Dejva samego. Niech on się teraz trochę pomęczy.
Jaśko przez chwilę rozglądał się po okolicy, szukając godnego dla siebie towarzystwa (najlepiej żeby miało dobry asortyment). Norwegów skreślił na samym początku - co za dużo, to nie zdrowo. Gdzieś z boku, Walter walił kielich za kielichem, od czasu do czasu uśmiechając się w stronę trochę już podchmielonego i wygłaszającego ody do Schlierenzauera, których rymów nie powstydziłby się nawet sam Mickiewicz, Szaranowicza. W tej chwili skoczkowi aż zatęskniło się do Apoloniusza.  Z tym to dopiero byłaby pata.
Wybierając między lepiącymi bałwana Japończykami a Prevcem jedzącym marchewki i przytulającym królika, Jan wybrał opcję numer dwa. Wydawało mu się, że mimo wszystko, z Peterem zabawa będzie bezpieczniejsza. Bo choć Słoweniec jest człowiekiem, z którym można nieźle zapatować, zawsze wie, gdzie stoją jakieśtam granice.
- Witaj bracie. Dlaczego żresz marchewki swojemu królikowi?
Peter obdarzył Polaka zdziwionym spojrzeniem, po czym przeniósł wzrok na swojego zwierzaka odzianego w zwiewne fatałaszki.
- Trusiowi nie smakują. Woli te eko.
- Kapryśny. Podziel się swoją nalewką, co?
- Jasne. - Słoweńcowi aż oczy się zaświeciły. - Receptura mojej babuni. Drugiej takiej nie znajdziesz.
I się napili. Z świadomości Janka szybko ulotniły się męczące duszę myśli i chłopak mógł cieszyć się wolnością. Tak naprawdę tej nocy mógł wszystko i taki tam Dzióbacki niczego nie może mu zabronić. Skoro Ziobro chce melanżować z innymi ludźmi, to będzie! A Dawid niech lepiej wraca do pokoju i zagrzebie się w łóżku niczym osiemdziesięcioletnia babcia.
- Wiesz co - Peter nachylił się w stronę swego rozmówcy, jak zawsze miał w zwyczaju, gdy nachodziła go ochota na ploteczki - ponoć Wellinga nie wróci do PŚ, póki nie skończy trzydziestki. Matka zabrania brać mu udział w takich grzesznych, skocznych patach.
Ziobro wybałuszył oczy.
- Grzesznych? Czy widzisz tu jakieś grzeszne rzeczy? Przecież z kulturką jest!
- No właśnie. - Zza ich pleców dobiegł ich czyjś rozbawiony głos.
Tom Hilde. No nie. Znowu on. To nie może się dobrze skończyć.
- Chodźmy trochę nagrzeszyć. - Norweg sugestywnie poruszył brwiami. - Koleżanki już jadą!
Polak nakrył tylko twarz dłonią, modląc się w duchu, by Opatrzność Małyszowa miała go w opiece, Prevc natomiast wydawał się być uradowanym rychłym nadejściem płci pięknej. Nawet jego królik radośnie zamachał wąsami (albo Jasiek miał już zwidy od tego alkoholu).
- Będzie fajnie. - Dodał jeszcze Hylde i napił się Prevcowej naleweczki.
************



Zapraszam do Waltera na jednoparta KLIK

Edit: Tak jak powyżej, zawieszam/rzucam pisanie.