*breaking news*


czwartek, 12 lutego 2015

Cztery: najebany, ale panicz


(zapętlić!)


            - Nie chcę was dłużej słuchać, nie wierzę wam! - Jan zerwał się na równe nogi, obdarzając Norwegów najsurowszym spojrzeniem, na jakie tylko mógł się zdobyć. - Łżecie jak psy!
            Norwegowie zaśmiali się pod nosami. W końcu Ziobro, póki co, poznał tylko małą część wspomnień z sylwestrowej balangi, a lista rzeczy, jakie miały miejsce tej nocy była długa.  Bardzo. I naprawdę chcieli go oświecić w tej kwestii. Ich dobre serduszka nie mogły zostawić Polaka w takiej nieświadomości! No i to zawsze jeden dobry uczynek więcej i jedna więcej cegiełka w ich niebiańskim domku czy coś.
            - No to zapytaj się Fettnera!. - Velta pomachał do przechodzące nieopodal Austriaka.
            Manu z szerokim uśmiechem podszedł do swoich kumpli po fachu.
            - I jak tam? Trzymasz się, mistrzu? - Ze śmiechem uderzył Janka w ramię. - Pewnie Sahara w gębie, co? Nie przejmuj się, nie jesteś sam w tej kacowej udręce. Schlierenzauer wyglądał rano jak jakieś zombi, co chce tylko wyjeść swoim nie-skacowanym przeciwnikom mózgi, by wygrać konkurs. Ale potem wypił wszystkie swojego Red Bulle, przez co dostał takiego przyśpieszenia, że olaboga. Człowiek ADHD, normalnie. Posprzątał swój pokój, wyprasował wszystkie moje koszule, wyprostował Kochowi włosy, nauczył Poppi'ego wzorów skróconego mnożenia i rozwiązał zasupłowane przez Krafta sznurowadła Didla. A w międzyczasie zdążył milion razy zadzwonić do Sandry i upewnić ją, że nadal ją kocha i że jest jego jedynym i najpiękniejszym kwiatuszkiem, szyneczką i gazelą.
            - Gregor nazywa Sandrę gazelą? - No tak, Fettner chyba nie wie, że mózgu na kacu nie powinno się obarczać takim przypływem informacji, bo ludzie w takiej sytuacji najzwyczajniej się gubią i z całej paplaniny wyłapują najmniej istotne informacje. Tak też było w przypadku Janka. Bo czy serio interesowały go wszystkie eufemizmy, którymi Schlieri określa swoją lubą?
            Właściwie...tak. - Ziobro wsłuchał się w swoje myśli. - Może coś podłapię i będę wiedzieć, jak zwracać się do swojej żony. W końcu taki Schlierenzauer chyba zna się na kobietach.
            - Och, słodko. Rzygam jednorożcem, który rzyga tęczą. - Tom z irytacją wywrócił patrzałkami. - To takie lamerskie.
            - Też tak myślałem, ale potem, bum, zakochałem się i sam zacząłem nazywać swoją dziewczynę króliczkiem. - Manuel pokiwał smętnie głową, jakby z lekką odrazą dla swojego moralnego upadku. Ta miłość to jednak zmienia ludzi.
            - W każdym bądź razie nie mieliśmy o tym rozprawiać. - Przypomniał grzecznie Rune, na co oczy Fettnera rozżarzyły się blaskiem miliona monet. Tak, plotkowanie było, obok skoków, największą pasją tego tunelowego Austriaka.
            - No tak... Janek, nie przejmuj się. Jeśli niczego nie pamiętasz to albo było bardzo źle albo bardzo dobrze. Nie ma nic pomiędzy.
            - Pocieszenie...
            - Ale patrząc na to, jak się wczoraj bawiłeś... Było zajebiście!

***

- A ty jeszcze w dresach?
Manuel Fettner wyszedł z łazienki wypindrzony jak Krzysiu Ibisz w "Grze w ciemno". Poprawiając swoją koszulę i błyszczący światłem własnym tunel, obdarzył Gregora Schlierenzauera lekceważącym spojrzeniem. Gregor w tym swoim rozciągniętym dresie i fryzurą rozczapirzoną na wszystkie strony świata wyglądał jak facet w średnim wieku zamierzający spędzić sobotni wieczór przed telewizorem z paczką chipsów w ręce. Manuelowi aż ręce opadały, gdy tak patrzył na swojego kolegę. Schlieri chyba nie myślał, że Fettner zostawi go w takim stanie!
- No już, raz dwa! - Brunet rzucił w kumpla, jego zdaniem, najlepszą gregorową koszulą i spodniami, które wyglądały na czyste.
- Spadaj, nigdzie nie idę. - Gregor wzruszył ramionami  i wrócił do klikania na czacie.
Chat dla fanów Fryderyka Chopina, Manu zerknął przez schlierenzauerowe ramię i westchnął bezradnie. Cóż, Gregor nie pozostawił mu innego wyjścia.
- Albo idziesz na imprezę albo zadzwonię do twojej mamy i powiem, że nie jesz brukselek!
W obliczu takiej groźby Gregorowi nie pozostało nic innego jak udanie się z Fettnerem do bardzo złego miejsca, gdzie szerzyła się jedynie rozpusta i grzech.

***

            Na Fettnerowego pysia wypłynął uśmiech pełen satysfakcji - oto Schlierenzauer stał pośrodku parkietu i oczami pełnymi zachwytu lustrował wnętrze klubu. Gregor to taka aspołeczna istotka, która nogami i rękami broni się przed wyjściem na dyskotekę, najchętniej spędzając noc na skejpowaniu z Sandrą, a namówienie go na małą imprezkę jest naprawdę arcytrudnym zadaniem, dlatego też Fettner niemal pękał z dumy. Grzesiowi ewidentnie się tutaj podobało, a w jego sercu narastało pragnienie przeżycia dobrego bajlando - choć niekoniecznie sam zainteresowany był tego świadom. Ale od czego ma się kumpli, jak nie od organizowania niezapomnianych, patowych przyjęć?
            Manuel pogratulował sobie w myślach świetnego pomysłu i pociągnął za sobą Gregora, prowadząc go do loży w kącie pomieszczenia, gdzie siedziała już reszta teamu na czele z samym Heinzem Kuttinem. W końcu nic tak nie integruje drużyny jak wypad na piwo.
            - Jest i nasza cnotka! - Skwitował z uśmiechem przybycie Schlierenzauera Didl.
            - Odezwał się ogier! - Prychnął rozdrażniony Greg. Zdecydowanie nie podobało mu się, że koledzy śmieli się z jego nieimprezowego trybu życia. Przynajmniej, w przeciwieństwie do tych matołów, mógł się pochwalić całkiem pokaźną kolekcją pucharków, medali, dyplomów i innych takich. Gdyby tylko swędał się po klubach, jak ten pijaczyna Hilde, nie osiągnąłby tego wszystkiego, co dotychczas. I to była właśnie jego recepta na sukces.
            Aczkolwiek Schlierenzauer zdecydował, że pokaże dzisiaj swoim aroganckim kolegom, co to znaczy balować. O tak, Gregor sztywniakiem nie był i czas, aby świat się o tym wreszcie dowiedział! Duszkiem więc opróżnił kufel pełen złocistego piwa, który podał mu - niczym Ewa Adamowi zakazany owoc - Fettner. Nie zwalniając z tempa, pił wszystko, co pojawiło się na ich stole - piwo, kolorowe shoty, drinki nonszalancko nazwane After Sex. Dawno nie czuł się tak lekko. Doprawdy, w tej chwili mógł wszystko!
            Cały świat u moich stóp, ojej.
            - Spójrz na naszych królów imprezy. - Gregor z wyższością wskazał wzrokiem na Didla, który spał na ramieniu również śpiącego Krafta. Hayböckowi i Koflerowi powieki także opadały i jedynie Kuttin trzymał fason, podrygując rytm jakieś elektronicznej muzyki i rozrysowując na skrawku papiery plan na jutrzejsze zawody (albo rozwiązał sudoku, licho jedno wie).
            - Jak to mówią, pies, co najgłośniej szczeka, nie gryzie. - Zaśmiał się Fettner.
            - Skąd ty takie przysłowia znasz? Aaa tak, zapomniałem, że jesteś już stary.
            - Pff, nieważna metryka, kiedy wygląda się jak młody bóg.
            - Jak twierdzisz.
            - Siema koledzy!!! - Ktoś uwiesił się na szyi Gregora, przy okazji wylewając na niego połowę piwa. Utytułowany skoczek odsunął ktosia od siebie z odrazą. Ci pijacy! - No to zdrowie Kubackiego, bo Dzióbi wygra jutro konkurs!
            - Ej, to chyba ten Ziobro. Z Polski. - Fettner szturchnął Schlierenzauera w bok.
            - Kto?
            - No ten, z którym w Planicy tak upił się Pointner. Śliwowica siedemdziesięcioprocentowa i te sprawy.
            - A, ten.
            - Jak się bawicie? - Ziobro odstawił kufel na stole i przeczesawszy dłonią włosy, stanął wyprostowany przed austriackimi skoczkami. Najebany, ale panicz!
            - Całkiem zacnie. - Odparł niechętnie Gregor.
            Janek popatrzył na niego smutno. Widział, o co się rozchodzi - nie chciano go tutaj. Ale Polak głowę ma nie od parady i wie, co zrobić by go chciano.
            - No to po kolejce na mój koszt! - Zaklaskał radośnie w głowie.
            Jego pomysł się sprawdził, Schlierenzauer spojrzał na niego przychylniejszym okiem. Ziobro napuszył się niczym paw, w końcu nie codziennie zostaje się psi psi takiej supergwiazdy jaką bez wątpienia był Gregor. A Jan lubił otaczać się sławami.
            - Dlaczego nie balujesz z Dejvim? - Zaciekawił się Manuel.
            - Phi, ten nikczemnik! - Jan nadąsał się. - Ja za niego toasty ze wszystkimi wnoszę, a on bezczelnie mnie zostawił i wolał balować z Dimą. Paskuda! Ale i tak go kocham, jest moim bff i bardzo lubię czesać jego blond kłaki. Widzieliście go gdzieś?
            - Wychodził gdzież z Hilde i Fannemelem.
            Pod powiekami Janka zebrały się łzy, ale skoczek, nie chcąc okazać swojej słabości, dzielnie przełknął łzy. O nie, przecież nie będzie beczeć przez tego rozczochranego pajaca!
            - Trudno. - Wzruszył jedynie ramionami. - O Boże, patrzcie na tą pokrakę! Maserakiem to on nie jest. - Janek kiwnął głowę w stronę Rune Velty, który (wciąż) wykręcał na środku parkietu piruety, narażając tym zdrowie fizyczne i psychiczne innych imprezowiczów.
            Austriacy wybuchnęli śmiechem. Uwielbiali śmiać się z Norwegów, a gdy mieli ku temu takie mocne podstawy... No cóż, oczy paliły, gdy przyglądało się tanecznym poczynaniom tego ciapowatego Norwega.
            - Pokażmy mu jak to się robi! - Gregor poprawił swoją koszulę i z szelmowskim uśmiechem numer pięć udał się na parkiet. Za nim poszli również nieco zdziwieni Janek i Manu.
            Gregor zaczął tańczyć w rytm niemieckich disco-pomp. Jego kocie ruchy i niesamowita choreografia udowadniały, że Szlirencała kawałkiem drewna w tańcu to na pewno nie jest. Wił się niczym sama Rihanna, a jego oczy błyszczały zadziornie, hipnotyzując połowę dam, które go otaczały. Nawet samemu Delcie kopara opadła po samą ziemię. W końcu jak to możliwe, że ktoś ośmielił się być lepszym tancerzem niż on! Zdziwienie Żółwia pogłębiło się, gdy do Gregora dołączyli Fettner i Ziobro, tworząc trio nie do pobicia. Chłopcy stworzyli coś na wzór boysbandu rodem z lat 70., jedynie brakowało im lateksowych, rozkloszowanych spodni i uroczych loczków na głowie. Ale, poza tym jednym aspektem, dawali radę (co było niedopowiedzeniem stulecia, ale Velcie trudno było przełknąć gorzką pigułkę, jaką był fakt, że jednak chyba nie jest takim dobrym tancerzem, za jakiego do tej pory się uważał). I jeszcze te staniki, które zaczęły przelatywać nad głowami tego austriacko-polskiego teamu!
            Velta zaczął być zły. I zdesperowany. Też chciałby dostać od samej Czarnej Mamby same dwudziestki, przecież noty od niej są ważniejsze niż noty za piękny telemark! Dlatego musiał to zrobić...poniżyć się...świadomy śmiechów i hejtów reszty swojej norweskiej załogi...ale taniec...
            Yolo czy coś.
            I zanim zdążył rozpatrzyć wszystkie plusy i minusy swojej decyzji, dopadł do niesamowitego trio, błagając ich niemalże na kolanach o krótką lekcję tańca.
            - Unglaublich. - Z uśmiechem skwitował Schlierenzauer, rozkoszując się głęboką rozpaczą, która malowała się w oczach Norwega. - Ale okej.
            I razem z Jankiem oraz Fetti'm pokazali Rune kilka ruchów, które mur beton uwiodą laski i przy okazji nikogo nie zabiją. Velta z trudem naśladował ich precyzyjne ruchy i wyszukane figury, ale koniec końców, co prawda trochę nieporadnie, umiał całkiem sexy zadensić do polskiego Bo ja tańczyć chcę.
            Skoczkowie przybili ze sobą delciaka i ustawiwszy się w równym rządku czekali, aż w klubie rozbrzmi wspomniana wcześniej piosenka. Kiedy powietrze przecięły pierwsze dźwięki polskiej łupanki a dyskotekowa kula rozbłysła nad ich głowami, podnieśli do góry ręce i zatrzęśli trząść biodrami. Tłumy wręcz mdlały!
            Wszyscy byli szczęśliwi - Gregor, bo publiczność znów go uwielbiała, Fetti, bo czuł na sobie napalone spojrzenia kobiet, Jasiek, bo lubił tańczyć, a Rune, bo ich taniec wyglądał lepiej niż pamiętne Glow w wykonaniu jego kolegów (a on naprawdę chciał wtedy z nimi tańczyć, ale frajerzy mu tego zakazali i dla własnej pewności zamknęli w jakieś piwnicy). Tylko kilkoro gapiów stojących w kącie klubu z niechęcią przeszywało wzrokiem tancerzy, mając już w głowie słodką wizję zemsty...
***********

W mojej głowie wyglądało to naprawdę zabawnie, w wordzie to trochę gorzej, ale cóż, mam nadzieję, że macie dobrą wyobraźnię ;p
I popatrzcie, Janek się znalazł!
A tak poza tym to z okazji Tłustego Czwartku wszystkiego najlepszego i żeby pączki, faworki i inne cudka poszły w cycki!

Aaa, i danke für 45 głosów w ankiecie, z czego 40 deklarujących czytanie. Co za duma! <3


15 komentarzy:

  1. Ależ ja się popłakałam ze śmiechu prawie :D :'))
    Jak Gregora nie lubię, to tu uwielbiam hahah. No tak, ale nie byłby sobą, gdyby nie chciał być we wszystkim najlepszy. Skoro już jest skocznym bogiem, to na parkiecie też przecież musi być! Delta, cho no cię przytulę, boś biedny już nie jest królem densfloru. Sorki, ale widocznie są lepsi.
    A Janek to człowiek wygryw. Z noł nejma stał się gwiazdką :D
    hm... to gwoli przypomnienia, może trzeba zarzucić Glow na głośniki?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo hahaa. Leżę i nie wstaję! Ci tancerze wymiatają! Biednego Rune zamkneli w piwnicy ;(
    I Manuel! ♥♥♥
    zdecydowanie najlepszy rozdzial! Juz widze, jak Gregor wymiata na parkiecie. Świetny i czekam z niecierpliwością na następne.
    Bjørghild.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam wielką ochotę napisać bardzo kreatywny komentarz, ale po przeczytaniu tego wszystkiego przeżarło mi mózg :D Siedzę i pewnie szybko nie wstanę. Sama piszę jakieś "coś" z Norwegami w roli głównej, ale po każdej wizycie na twoich blogach wpadam w deprechę, uświadamiając sobie swoją amatorkę ^^ Absolutnie kocham, jesteś najlepsza ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże, jak sobie to wyobrazić, to zwyczajnie się człowiekowi rąbie psychika ;)
    Gregor niby taki aspołeczny, ale jak procenty do łba uderzą, to się okazuje, że niezły z niego szaleniec :P Aż się Rune bidula załamał ;)
    Awfwgahagwh no zajebiste to wszystko :*
    Buźki ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. "i że jest jego jedynym i najpiękniejszym kwiatuszkiem, szyneczką i gazelą." Gregor taki romantyczny ♥ ♥ ♥
    I, póki pamiętam - kocham niemieckie disco-pompy, zdecydowanie ich za mało w MO było!
    A poza tym asdfghjkl, pata pełną parą, Jasiek się znalazł! Acz wydaje mi się, że powstanie poważny konflikt Ziobro - Dzióbi, ewentualnie Ziobro - Fannis&Hylde, no bo sory, ja poczułabym się zdradzona.
    A Rune to i lekcja nawet u samego Maseraka nie pomoże #potwierdzoneinfo
    Kocham mocno (i tęsknię jak cholera!!!!!) <3
    [love-needs-to-fly] - 3
    [make-the-moment-last] - 3

    OdpowiedzUsuń
  8. treść powyższego rozdziału jest tak wspaniała i zajebista, że nie potrafię nic więcej napisać ♥

    ponadto jestem chora, a więc nie mam sił na kreatywny komentarz :(

    czekam na kolejny rozdział.

    pozdrawiam serdecznie, buźka :*

    dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest tak zajebiste, że ja nie mam pytań! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. W końcu tutaj dotarłam, nadrobiłam, umarłam po drodze milion razy ze śmiechu, więc mogę w końcu skomentować. Zdecydowanie jest tutaj 100% paty i ciężko się nie zaśmiać, zwłaszcza kiedy człowiek sobie i MO przypomnie... :D. Zamawiam ten boysband na swoją osiemnastkę, będę miała na co popatrzeć i z kim potańczyć. Jasiek się znalazł, za to ciekawe gdzie Dzióbi, Fannis i Hylde wylądowali po tym chlaniu u Rosjan? Czekam na następny i życzę duuużo weny. :D
    [wherever-you-will-go]

    OdpowiedzUsuń
  11. już sam tytuł zapowiadał, że rodział będzie genialny i jak zwykle taki był hahaha
    chciałabym napisać coś mądrzejszego ale ten fragment z tańczącymi skoczkami zwyczajnie zrył mi psychę i wyżarł całą kreatywność bo przez dobrych kilka minut starałam sobie to dokładnie wyobrazić i o mało co nie umarłam ze śmiechu hahaha jak ja bym chciała takie melanże z nimi <3
    czekam na następny, ciekawe co tam sie jeszcze wydarzy :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Gazela<3 Ejj, tak źle to może ja sobie tej dziecinnej miłości nie wybrałam, skoro taki troskliwy i czuły. Tylko żeby chatowanie z kobietą życia rzucić przez szantaż Fettnera. Oj nieładnie, dużo z tego wyniknąć może, a łatwiej już chyba było zjeść tą brukselkę, względnie nawet połknąć w całym kawałku.
    A Jasiek tak się zapalił do tej pomocy, że chyba szybciej od samego Dejwiego pozna całą straszliwą prawdę gapową. I niech lepiej uważa bo przecież on żonaty jest. Albo w sumie nie musi uważać, zapomniałam. Gregor da mu jedną lekcję "szyneczek i gazelek" i wszystkie sylwestrowe grzechy będą wybaczone.
    I jeszcze jedno mnie rozwala. Mianowicie tyle się dzieje, tyle zmiany miejsc, przetasowań bohaterów, a Rune Velta nie przestaje tańczyć jak żółw. I Manu, jak ty tak wszystkich kusić możesz, na mierzenie się z tak wielkim tancerzem. Jeszcze Janek wpadnie w depresję, że aż tyle mu brakuje.
    Jesteś genialna. I wrzucam to sobie do sledzonych, aby już nigdy się nie spóźnić.
    Buziak<3

    OdpowiedzUsuń
  13. ' Najebany , ale panicz!' Rozwalił mi system!♥
    Śmieje się jak głupia mając przed oczami pląsy chłopaków!
    Brakuje powietrza!
    Ależ Ty masz wyobraźnie kochana! Niezawodną! Magiczną!
    Bogu dzięki za NIĄ!♥

    Czekam na kolejną!
    Ann!

    OdpowiedzUsuń
  14. czemu ja to teraz znalazłam dopiero ;D
    Śmieje się jak szalone :D
    GENIALNE! i jest Gregor i Manu to już w ogole bomba xD

    OdpowiedzUsuń