*breaking news*


czwartek, 31 grudnia 2015

Dwadzieścia: Paty nigdy dość



Zdezorientowany Ziobro zamrugał kilkakrotnie powiekami. Ledwo nadążał za opowieścią Niemców, a już z całą pewnością trudno było mu uwierzyć w te niestworzone historie, które wymyślili. No bo czy to wszystko mogło być prawdą?
- Chcecie powiedzieć, że zamknęliście Wellingę w walizce Hofera, a Severin się upił?
Ale gdyby tak się zastanowić... Nie takie rzeczy działy się w tym sporcie. Wszakże, kto wygrał Turniej Czterech Skoczni rok temu, jak nie jakiś dziwny, wyciągnięty przez Pointnera niczym świnka z kapelusza, Diethart?
- Ciemne moce dopadły nawet Sevika. - Wanki pokiwał głową.
- Ale to nie koniec historii, chłopie! - Richard wyszczerzył się durnie. - Dalsza część też jest mocna.
- Musimy opowiedzieć ją też Severinowi, bo ewidentnie tego nie pamięta. Na razie zadręcza się tylko skradzionymi ogórkami, naiwny...
***

Poczuł zew imprezy.
Poczuł go tak mocno, że na nic zdało się zamykanie oczu, głębokie oddechy i liczenie do dziesięciu, wciąż chciał na melanż. Jakaś zupełnie irracjonalna siła popychała go w stronę klubu, w ogóle nie słuchając jego rozpaczliwych prób nawrócenia grzesznej duszy. Miejsce, gdzie ludzie się upodlają? Toll! Szerząca się rozpusta? Geil! Alkohol lejący się strumieniem, zmuszający ludzi do robienia głupstw? Super! Severin chciał doznać tego na własnej skórze! Chciał się spić, potańczyć na stole, poprzytulać Wanka i w pijackim amoku wygarnąć Richie'mu, co nie podoba mu się w jego wyglądzie. Chciał, by choć raz te tumany doświadczyły, co znaczy pilnować pijanych gamoni. Tak, Freund miał dosyć trzymania bujnej grzywy Freitaga, gdy ten rzygał, bo znów zatruł się kolorową wódką i biegania za Andreasem, który hulał po całym klubie, by przytulić KAŻDEGO imprezowicza. W międzyczasie zawsze pilnował Wellingi, by nie narąbał się za bardzo, bo przecież obiecał Frau Wellindze, że weźmie pod opiekę tego szczyla. No i nie można było zapomnieć o Krausie, który swoim uśmiechem zawsze wzbudzał dziwne reakcje w ludziach - raz jakieś podejrzane typy chciały sprać Marinusa na kwaśne jabłko! Severin miał więc z pijanymi nimi ręce pełne roboty, dlatego chciał się zemścić. Co prawda, zemsta nie leżała w jego naturze, ale cóż, bułgarskie wino i burza emocji robiły swoje.
Właśnie, wino. Gdzie...? O tak, tutaj.
- Dawaj to. - Freund wyrwał z rąk Janka butelkę i wziął kilka, potężnych łyków tego napoju bogów. Że też wcześniej nie pokusił się o degustacje tak wykwintnych trunków, rany wino było naprawdę 10/10! I tak przyjemnie szumiało mu w głowie, nawet nie czuł palącej złości na Wanki'ego, a xD na twarzy Ryśka tak nie raziło. Było... przyjemnie.
- Czy on zawsze tak dziwnie wygląda, gdy pije alko? - Zapytał Ziobro, przyglądając się badawczo Severinowi.
Wank bezradnie wzruszył ramionami.
- On chyba... chyba pierwszy raz w życiu napił się czegokolwiek z procentami.
- Walterku słodki...
- Pozbył się swojego alkoholowego dziewictwa, a my mogliśmy być świadkami tej wiekopomnej chwili. - Powiedział ze wzruszeniem Richard. - Już nic nie będzie takie same.
- Nie pieprzcie, tylko pijcie. - Burknął Sev. Doprawdy denerwowały go dywagacje kumpli na temat jego alkoholowych poczynań. Pierwszy raz w życiu był pijany i wszystko, czego chciał to dobra zabawa! W końcu czuł się lekki jak piórko, wszelkie konsekwencje go nie obchodziły i kurde, był w stanie pokonać Vilberga w "Kto zje więcej pikantnych skrzydełek w dwie minuty", a w tej konkurencji Vilberg był niekwestionowanie królem. - Bajlando czas zacząć! - Wykrzyknął, naśladując slang, jakim zazwyczaj posługiwał się Welli.
Niecałe piętnaście minut później znaleźli się w klubie. Severin oczami wielkimi jak spodki przyglądał się pomieszczeniu. Był zachwycony kolorowymi światłami błąkającymi się między tańczącymi oraz porywającą muzyką, która prawie rozwalała bębenki słuchowe. Co roku bywał w Gapa na sylwestra, ale jeszcze nigdy nie znalazł w sobie tyle odwagi, by postawić nogę w tym grzesznych miejscu.
Chyba teraz tego żałował. Przecież tutaj było hiper, mega i w ogóle wyrąbanie w Kosmos!
- Co się tutaj robi? - Zapytał konspiracyjnym tonem, nachylając się do Freitaga.
Richi wzruszył ramionami.
- No wiesz, głównie się pije, wyrywa laski, tańczy. Czasem można kupić jakieś dragi w kiblu.
- Bez tego ostatniego brzmi całkiem rozsądnie. - Freund pokiwał w zamyśleniu głową, jeszcze raz wzrokiem ogarniając klub. Od czego by tu zacząć? Chyba od alkoholu. Według jego obserwacji wszyscy, którzy trzymali w ręku literatki z kolorowymi drinkami albo piwem, lub ci, którzy ewidentnie byli w stanie wskazującym wyglądali na szczęśliwszych i bardziej beztroskich. Sev też tak chciał: chciał uśmiechać się tak szeroko, by ludzie oprócz jego dorodnych siekaczy także pozachwycali się jego ósemkami, chciał śmiać się głośno z żartów Wanka (które były przecież bardziej żenujące niż śmieszne), chciał śpiewać do niemieckiego disco polo i mieć, jak to mówi młody Andi, całkowicie wyrąbane na wszystko.
Był to trudny plan, ale Sevi przecież nie takie trudne i wymagający rzeczy robił.
Zdecydowanym krokiem podszedł do baru i zamówił kolejkę czegoś, co śmiesznie nazywano białą śmiercią. Musiał przyznać, że miało przyjemny smak. Zapragnął więcej. I więcej. I więcej. A kiedy stwierdził, że ma już dość, oparł się o bar i uśmiechnął się bezmyślnie. No, fajnie było. Nie wiedział, czego wcześniej tak się bał. Wcale nie czuł się opętany przez alkohol, wcale nie miał zamiaru robić rzeczy, które nazajutrz przyprawiłyby go o kaca moralnego. Nie taki diabeł straszny, jak go ma... Na wkładki, a co to za ładna pani rozmawiająca z tym zbereźnikiem Hilde, Pointnerem o podejrzanie mętnym wzroku i rozczochranym Kubackim prawie klęczącym przed austriackim eks-trenerem?
- To jaki był punkt drugi imprezowania?
Freitag uniósł brwi. Czy powinien powstrzymać Severina przed niechlubnym postępowaniem? Gdyby był dobrym przyjacielem, zapewne tak by zrobił, ale pragnienie zobaczenia Freunda podrywającego po pijaku laski było za silne. No bo czy zawsze każdy musi śmiać się z bajerującego Ryśka? Niech chociaż raz ludzie ponabijają się z amorów Seva.
- Wpadła ci w oko, co? - Uśmiechnął się, podążając za wzrokiem kumpla. Mentalnie zacierał ręce; zabawa będzie przednia!
- Severinie... - Zaczął przerażony Ziobro. Jemu natomiast coraz mniej podobało się postępowanie Niemca. - Nie mów, że chcesz oddać się rozpuście.
Freund zrobił niemądrą miną, rozważając w duchu słowa kolegi po fachu.
- No może rozpuście to nie, ale niewinny flirt to przecież nic złego, prawda?
- Prawda, prawda. - Poparł go gorliwie Richard.
- Jest tylko jeden problem. - Sev westchnął. - Nie umiem podrywać, a ona przecież stoi obok Toma! On pewnie już owinął ją sobie wokół palca jakimiś słodkimi słówkami. Może nawet nic nie mówił, laski przecież lecą na niego jak Tupolev na brzozę. A ja co mam do zaoferowania? Mannery, skórzane gatki na szelkach i przepis mamusi na Apfelstrudel?
Richi pokręcił głową.
- Nie możesz w siebie tak nie wierzyć!
- Bez wiary w siebie to nikogo nie wyrwiesz. - Wtrącił Wank, który do tej pory bardziej zajęty był obserwacją dyskotekowej kuli niż słuchaniem problemów swojego kumpla. - Jeśli już bierzemy na tapetę Norwegów... Fannemel. Mogę dać sobie nartę na łbie złamać, że żadna, ale to absolutnie żadna by go nie chciała (no bo gdzie z takim hejterskim krasnalem, który namiętnie słucha samych obciachowych kawałków wyjść do ludzi?), gdyby nie fakt, że swoją pewnością siebie rzuca o ścianę wszystkich.
Severin musiał przyznać Andreasowi rację. Fannis bez swojej wrodzonej pewności siebie do tej pory wiódłby życie mnicha, ale natura obdarzyła go swoistą nonszalancją, dzięki czemu jego notowania wśród pań zdecydowanie wzrosły.
- Okej. Jestem zajebisty i każda mnie kocha. - Powiedział zdecydowanym tonem, po czym złapał za rękaw Freitaga zupełnie, jakby brunet był jego ostatnią deską ratunku. - Richi, ratuj! Przecież ja nie wiem, jak się podrywa!
Richard zaśmiał się pod nosem.
- To nie takie trudne, jak się wydaje. - Odrzekł wyważonym tonem. Na niewielu sprawach znał się tak, jak na wyrywaniu lasek. - Po pierwsze, nie pokazuj, że ci zależy. Nawet bądź oschły.
- Oooo. - Freund się zasmucił. Nazwisko zobowiązywało go do bycia miłym w każdej sytuacji nawet, gdy miał ochotę porywać nogi z pupy Tepesa Seniora za piii! wiatr czy, gdy Schuster wmuszał w niego banany z bułką.
- Rzuć jakimś fajnym tekstem.
- Na przykład?
- Bolało, jak spadałaś z nieba? - Jan wywrócił oczami, na co Rysiek posłał mu gniewne spojrzenie.
- Jakim cudem masz żonę i dziecko? - Fuknął. - Ten tekst jest oklepany do bólu. Tu trzeba z czymś lepszym...
- Może po prostu pokaże jej swój medal za mistrzostwa w lotach i wyciąg z konta bankowego? Jakoś trzeba nadrobić specyficzną urodę. Nie żebym cię, Sevi, uważał za brzydkiego, broń Apollo!
- Jestem brzydki? - Severin wygiął usta, a jego zbudowana przed chwilą pewność siebie natychmiast stopniała.
Richard natomiast miał ochotę wybić cały luz z dupy Ziobry.
- Nie słuchaj go, bredzi od Denisowego bimberu. Jesteś śliczny jak słońce wchodzące nad Holmenkollbakken, zaraz wymyślimy dla ciebie jakiś hit tekst i wyrwiesz tę lasię tak łatwo, jak łatwo idzie Wellindze pisanie wypracowań z powieści Goethego.
- Naprawdę? - Oto nadzieja wstąpiła w serce Freunda. Nie był brzydki ani tępy, miał dużo kasiorki na koncie, na pewno to on dzisiaj zdobędzie serce ów niewiasty, a nie ten wstrętny podrywacz Hilde! - Może powiem do niej wierszem? To będzie romantyczne, co?
Chyba to nie był dobry pomysł. Inaczej Richi nie patrzyłby na niego, jakby miał ochotę wepchnąć wkładki w sevowe gardło, prawda?
***


Severin poprawił sweterek, ręką przeczesał włosy, wziął głęboki oddech i wyruszył na podbój, w duchu powtarzając sobie, że jest królem flirtu. Czuł się dziwnie. Niby wszystko było w jak najlepszym porządku, uśmiech sam pchał mu się na usta i w ogóle czuł się hiperwystrzałowo, ale niepokoiły go niezrozumiały objawy czego? Upojenia winem? Trochę chwiał się na boki i chyba widział podwójnie. Dodatkowo ciągle chciało mu się śmiać, nawet sam nie wiedział dlaczego. Bo co śmiesznego jest w zwykłej loży, w której Marinus Kraus wymienia płyny ustrojowej z jakąś blondi, która równie dobrze mogłaby uchodzić za transwestytę z ładną grzywcią? No właśnie, nic.
Ale wait.
CO?
Oh, nieważne. Ważna jest teraz ta piękność, którą musi wyrwać z mrocznych mocy Toma Hilde.
- No czeeeeść. - Oparł się na blacie obok kobiety, bardziej, aby utrzymać równowagę niż okazać swoją nonszalancję. - Chciałbym wgryźć się w twoje usta tak, jak wgryzam się w swoje wkładki.
Kobieta otworzyła szerzej oczy, przenosząc na niego zdezorientowane spojrzenie. Zaśmiała się, aby ukryć własne zdziwienie.
Okej, Freitag chyba nie miał na myśli, aż tak kreatywnego tekstu. Zresztą, co on mu to wymyślił...?
- Wiesz, gdzie mogę dostać, eee... cement?
- A co? Na mój widok zapada ci się grunt pod nogami? - Zapytała zaczepnie kobieta, nawijając na palec kosmyk długich włosów.
- Chyba tak to leciało. - Przytaknął.
- Hilde.
- Wertera twarz, niech to Wank przytuli. - Sev ze zrezygnowaniem uderzył ręką w bar. - Wiedziałem, że ten gnojek mi ciebie odbierze.
Kobieta zaśmiała się perliście. Co z tego, że była ładna, skoro była też psychiczna? A jakby tego było mało, ten bawidamek Hilde już zdążył położyć na niej swoje brudne łapy.
A mamusia mówiła, żeby zawsze być grzecznym Sevikiem.
- Mam na imię Hilde. - Blondynka przewróciła oczami. - Dlaczego jesteście tacy wrażliwy przez to imię.
- Spójrz w prawo to zrozumiesz. - Burknął Freund. Jak mógł się tak ośmieszyć?
- Och. Fakt, Tom to mocne dwanaście na dziesięć.
- Jeeej, super.
Hilde prychnęła.
- Frajer z ciebie, Freund. - Nachyliła się w stronę skoczka, filuternie zaglądając mu w oczy. - Podchodzisz do mnie, by mnie wyrwać, a potem tchórzysz, bo obok stoi bożyszcze fanek skoków 20+?
- Właśnie tak. - Odparł ze złością Sev. Rozgryzła go, skubana. - Dlaczego 20+?
Kobieta przewróciła oczami.
- Bo młodsze moczą majtki na widok Wellingi i tego jednego norweskiego lowelasa... Jak mu tam? Oh, nieważne.
Niemiec pokiwał smętnie głową.
- Pójdę już. Może Ziobro nie wydoił całego wina.
- Oh, nie zachowuj się jak zębata kulka nieszczęścia. - Hilde z irytacją machnęła dłonią, po czym zamówiła kolejkę białej i wmusiła w Seva jeszcze z litr alkoholu. Kiedy zauważyła, że Freund przestał przejmować się kudłatym Norwegiem, pociągnęła go na parkiet i próbowała rozruszać jego drewniane kończyny. Szło im całkiem nieźle, Sev poruszał się w rytm "Disco Pogo", nie dreptał jej po nogach i mimo kilku promili we krwi, nie czyścił kolanami podłogi. Nawet utrzymywał z nią kontakt wzrokowy i przestał się rumienić za każdym razem, gdy posyłała mu kusicielski uśmiech!
Do świtu tańczyli jak szaleni.

***

- Nie wierzę, on ją wyrwał. - Wank przetarł oczy ze zdziwienia. Wciąż nie był pewien, czy Sev serio obracał tę pannę, czy to tylko alkoomany.
- Albo ona jego. - Parsknął Freitag i ruchem ręki przywołał ładną barmankę. Co będą na sucho patrzyć na flirty Seva?
- Bardziej prawdopodobne. - Zgodził się Andreas, po czym z wdzięcznością przyjął piwo. - Może powinniśmy zaglądnąć do Welliego i zobaczyć, czy jeszcze dycha?
Richi rzucił mu spojrzenie pod tytułem "Chyba kpisz".
- Daj spokój. Niech tam siedzi, przynajmniej nie musimy go pilnować.
- W sumie masz rację, Sev jest zbyt zajęty, by za nim biegać i zmieniać mu pieluchę.
- Na pewno nie jest taki uciążliwy. - Wtrącił nieśmiało Janek.
Odpowiedziało mu podwójne prychnięcie.
- Ostatnio mazał się, że wódka za bardzo go piecze. - Richard przewrócił oczami. - A jak się upił, zaczął recytować "Cierpienia młodego Wertera".
- W dodatku tę scenę, w której Werter popełnia samobójstwo!
- Musieliśmy użyć siły, by nie uderzył się kieliszkiem w głowę, tak się wczuł.
- Może zaprowadźcie go do psychiatry? - Zaproponował Jan. Ten Wellinga wyglądał mu na psychola i to z bardzo porytą banią.
Niemcy pokiwali w zamyśleniu głową. Kto wie, może dzięki niemu, uratują młodego Andi'ego od obłąkania i w ramach wdzięcznością uhonorują go jakimś ładnym medalem? Byłoby fajnie.
Ziobro wziął łyka piwa i powiódł wzrokiem po klubie. Mimo późnej pory, na parkiecie wciąż było tłoczno. Seppa, obwiązany w pasie metrem krawieckim, wyginał śmiało ciało, gdzieś obok Koch i Fettner próbowali tańczyć pogo do norweskiego disco. Nieopodal baru Larinto odprawiał jakieś rytuały, by w przyszłym sezonie na Ruce odbyły się spokojne zawody. Tylko dlaczego używał do tego wódki i dlaczego maścił nią sobie i Ahonenowi czoło?
Dziwny naród.
Wtem spojrzenie Jana padło na Kubackiego. Dawid z uwielbieniem patrzył na żywo rozmawiającego z Tomem Pointnera. Prawie hiperwentylował!
Ziobro westchnął.
- A mówiłem Dzióbiemu, że nie idę do klubu.
- Nie mazgaj się jak Wellinga. - Wank szturchnął go w bok.
- Dopiję piwo i pójdę go przeprosić. - Zadecydował twardo Ziobro. Nie mógł pozwolić, by alkohol i imprezy zniszczyły ich długoletnią przyjaźń.
Ale najpierw zdecydowanie musiał się upić.

***


Dawid był rozczarowany. Na krzywą twarz Murańki, nawet Apollo tak go nie rozczarował, gdy Prezes nie chciał założyć do MO wybrany przez Dawida outfit. A Dzióbacki chciał ubrać go wtedy w zwiewną szatę i przyozdobić jego skronie wieńcem z liśći laurowych tak, żeby wyglądał jak młody, grecki bóg. Niestety nie pykło.
Teraz natomiast Alex nawet nie wspomniał o recepcie na skoki-petardy. Co prawda Dejvi coś już o tym wiedział, ale dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że to, co zostało rzucone przez Pointnera to zaledwie ochłapy jego rozległej wiedzy.
Kureńko, słuchanie o patach i laskach było naprawdę nudne.
Na Dawidowe szczęście dosiadła się do nich reszta norweskiej bandy. Wciąż byli w patowych humorach, wciąż żłopali wódę i wciąż nie mieli mózgów.
Kubacki zagadał do Stjernena, bo tylko on wydawał się w miarę trzeźwy. Jednakże Andreas zaraz go zbył i zasłuchał się w fascynującą opowieść Forfanga.
- Pamiętacie, jak w zeszłym sezonie oglądaliśmy w Wiśle te dziwne, polskie paradokumenty i był tam Dariusz w wannie?
Skoczkowie spojrzeli po sobie zdziwieni. Nie mieli zielonego pojęcia, do czego młody bił.
- Chcesz nam coś powiedzieć? - Zapytał podejrzliwie Fannis i, aby podkreślić swoje obawy, obdarzył Johanna jednym ze swoich najjadowitszych spojrzeń.
Forfi się zmieszał.
- Doznałem dziwnego deja vu.
- To znaczy? - Dopytywał się dalej Fannemel.
Johann zmieszał się odrobinę.
- To znaczy, że półnagi Daniel-Andre leży na swoim łóżku przysypany płatkami róż oraz lawendą i, trzymając w ręce szampana, czeka na jakieś laseczki.
- Znalazł sobie idola. - Burknął Dawid. Dlaczego ludzie chcą być Dariuszem? Jakby nie mogli zapuścić sobie blond loków i próbować być Dawidem Kubackim! W końcu czy jest coś lepszego niż bycie prawie aniołem, którym w spożywczaku zawsze zachwycają się te wszystkie panie moherki?
- Naiwny. - Prychnął Fannemel. - Żadna do niego nie przyjdzie, bo wszystkie chcą być w moim pobliżu.
Reszta Norek, ku zdziwieniu Dawida, przytaknęła Andersowi. Cóż, wystarczyło, że Kubacki rozejrzał się wokół, a zrozumiał - panny nie mogły oderwać rozpalonego spojrzenia od tego krasnala. Dziwne, nie?
- Dzióbi, ja nie chcę balować z Niemcami, ty nie chciej balować z Norwegami. - Ktoś przyczepił się do ramienia Dejviego i opluł go w ucho.
- Janek, ale się doprawiłeś. - Blondyn odsunął od siebie kumpla i przytrzymał go za ramiona. Ziobro przegrywał z grawitacją, miał mętne spojrzenie i z trudem dobierał słowa.
- Wykorzystaliśmy limit kłótni na cały dwa tysiące piętnasty, cooo?
- Wiecie co, chłopcy? Chyba muszę ululać go do snu. - Dawid skoczył z barowego stołka i objął ramieniem Janka. Nie wiedział, jak w takim stanie doturlają się do hotelu. - Zresztą, ja też mam już dość. Za dużo paty, jak na jedną noc.
- Paty nigdy dość! - Vilberg uniósł do góry flaszkę, po czym pociągnął sporego łyka wody ognistej. - Jesteście słabsi nawet od głowy Forfanga, frajerzy.
- Ej! - Oburzył się Forfi. - To twoje whisky było podejrzane, okej?
Kubacki mocniej przytrzymał Janka i, olewając dalszą paplaninę Norek, wyruszył ku wyjściu, ciągnąc za sobą ledwo co przytomnego kumpla. Szło im opornie, co chwilę musieli się zatrzymywać, gdy Jasiek zauważył coś ciekawego, jak na przykład rzygającego w krzakach jakiegoś słoweńskiego skoczka czy rapującego Jana Maturę. O dziwo dotarcie do hotelu nie było kresem ich przygód. Na korytarzu natknęli się na Vladimira Zografskiego. Bułgar zachowywał się dziwnie, ciągle rozglądał się na boki i wyglądał, jakby się przed kimś ukrywał.
- Widzieliście może taką cycatą blondynkę? - Zapytał bez ogródek.
- Dejvi jest blondynką! - Wybełkotał Janek.
Zografski prychnął.
- Tamta jest ładna i nie ma przyczepionego do ramienia pijaka.
- Wiesz co ci powiem? - Ziobro zbulwersował się. Puścił się ramienia przyjaciela i chwiejnym krokiem podszedł do Bułgara, po czym oskarżycielsko wycelował w niego palec. - Idź się zdyskwalifikować, w końcu tylko w tym jesteś mistrzem!
- Moje dyskwalifikacje, to moja sprawa! - Obruszył się Vladi. Jednak szybko rumieniec na jego twarzy zastąpiła niezdrowa bladość, gdy na horyzoncie pojawiła się niewysoka blondynka z przyklejonym do ust szerokim uśmiechem. - Nara, frajerzy.
Zografski puścił się biegiem i, minąwszy kobietę, zniknął za rogiem.
- Wracaj! Myślisz, że na darmo stawiałam ci te drinki!!!
- To było ciekawe. - Podsumował tylko Dejvi i razem z Jankiem kontynuowali turlanie się do pokoju.
Walnięcie się na łóżko i owinięcie się kołderką było najlepszą rzeczą tej nocy, stwierdził Kubacki, opatulając się dodatkowo kocykiem. Bez wątpienia to był interesujący i najbardziej szalony sylwester w jego życiu, - ba! - jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się przeżyć TAKIEJ paty. Tyle się działo, że ledwo radził sobie z ogarnianiem sytuacji i wciąż nie wierzył w połowę minionych wydarzeń. Rano na pewno będzie się z tego śmiał i umierał i, kurwa, czy przypadkiem nie ma konkursu do wygrania?
Blondyn zmarszczył brwi, próbując pobudzić swoje szare komórki do myślenia, ale jego mózg jakby odmówił współpracy. Zresztą, czy jest teraz coś ważniejszego niż sen, który ukoi jego spatowaną duszę?
- Dobranoc, Jasiek. - Powiedział, opuszczając powieki.
Ziobro położył sobie jeszcze tylko obok łóżka butelkę z wodą i również wślizgnął się pod kołdrę, kątem oka zauważając, że na dworze zaczynało już świtać.
- Dobranoc, Dzióbi.
************

Z wiadomych przyczyn postanowiłam nie kontynuować wątku Pointnera.

Ciekawe, czy w tym roku też będą mieć taką patę w Gapa, ale bez Jaśka to pewnie będzie słabo. Wam natomiast chciałam życzyć udanej paty sylwestrowej (ale może nie tak ekstremalnej jak skakajce mieli równy (!) rok temu) oraz by 2016 był lepszy od roku poprzedniego.

PS. Wiecie, co jest w środę? Tak, urodziny paty! Jeśli wen da, pojawi się wtedy kolejna część.

PS2. Wciąż nie znalazłam swojego mózgu, więc zapraszam do śmieszkowania z Niemiaszkami: german--psycho.blogspot.com




4 komentarze:

  1. Właśnie sobie przypomniałam, że czytałam sylwestrową patę na wielkim kacu i aż o niej zapomniałam. Wybacz, biję się w pierś, ale przynajmniej nikt mi podłogi nie ukradł... Znaczy się, no, tego, no... Anyway, śmiechłam! Płakuniam z zamkniętej w walizce Hofera Wellingi, bo to jest tak genialne, że aż samo prosi się o opatentowanie w rzeczywistości. JA CHCĘ! A potem możemy iść w bajlando z Sevikiem i Niemiaszkami i podziwiać, jak to Rudy dziewczę wyrywał. Ogólnie zostałam największą fanką tekstu: "Wertera twarz, niech to Wank przytuli." Piękne to :D
    No dobra, to teraz czekamy, aż Jasiu i z Dzióbim się obudzą i znów zaczną im migać przebłyski z nocy przed oczami. Jak ja kocham tych wariatusów-patusów! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny bardzo mi się podoba kiedy kolejny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie w środę, po konkursie w Bischo.

      Usuń
  3. O. Jezu. S. Maria!!!
    Najlepsza pata na świecie!!! Kocham tego bloga, kocham Wellisia w walizce (mam nadzieję, że będziesz to dalej pisać; chcę wiedzieć, czy żyje jeszcze w tej hoferowej walizce), kocham zalanego Dzióbiego (no dobra, zawsze go kocham), kocham seksownego Tuma, kocham wkładki Sevika i... KOCHAM WSZYSTKO, CO PISZESZ!!!
    To jest po prostu genialne! Odkryłam Twojego bloga całkiem niedawno i czytam go ostatnio na każdej przerwie.
    Dlaczego to jest takie cholernie śmieszne?! Brakuje tylko samego wstawionego Hofera XD
    Jeden z lepszych rozdziałów (no dobra, wyścigi w sklepie, makaron i Pointner są na tym samym poziomie zajebistości).
    Co Ci będę dalej słodzić?
    Pora wylać na ciebie bimber ruskich: za mało Fanniska i jego HEJTÓW, za mało Hilde i Hilde, za mało Ahonena!!! (Co ja Cię okłamuję? Takiego czegoś patowego brakuje w internetach...)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń