*breaking news*


czwartek, 23 kwietnia 2015

Jedenaście: Pata w Gapa


- Chyba musimy już iść. Za chwilę nasza kolej.
Wank kiwnął głową i ruszył za Dawidem. Panowie wzięli swoje narty i schodkami zeszli w okolice belki startowej, gdzie kilku skoczków wykonywało ostatnie ćwiczenia przed swoimi skokami. Spotkali tam też Severina Freunda. Dawid szybko zauważył, że miłośnik wkładek jest jakiś przygaszony i niemrawy. Na jego twarzy nie gościł przyjazny uśmiech, a oczy miały sobie tyle smutki, że nawet w Dawidzie włączył się Syndrom Wanka. Jednakże pohamował chęć przytulenie Sevika i zamiast mocnego huga, zwyczajnie poklepał go po plecach.
- Bardzo mi przykro z powodu wczorajszej nocy. Musisz czuć się podle.
Freund uśmiechnął się ironicznie.
- Mówisz o kradziejstwie czy może o tym, jak mój przyjaciel okazał się bydlakiem?
Dawid nie mógł nie zauważyć ostrego spojrzenia, jakim poczęstował Andreasa Freund. Więc historia nie zakończyła się dobrze?
- Nie wiem, co ci powiedział Wank, ale ja bym mu nie uwierzył.
Wank prychnął.
- Więc powiedz nam, jak było.
- A żebyś wiedział, że to zrobię.

*****


- Mój mhroczny instynkt podpowiada mi, że coś tu nie gra. - Fannemel pokiwał głową z wszechwiedzącą miną, po czym, zorientowawszy się, że jego słowa na nikim nie zrobiły specjalnego wrażenia, tylko wzruszył ramionami.
- Nasza zagadka została rozwiązana, więc nie doszukuj się drugiego dna. - Odparł Bardal. - Złapaliśmy przestępców, po co komplikować życie twoimi przypuszczeniami?
- Wiedz, że za kilka chwil nie omieszkam się powiedzieć: a nie mówiłem. - Fannis uśmiechnął się szyderczo i przeniósł wzrok na zdezorientowanych Włochów.
Colloredo potarł twarz w głębokim zamyśleniu.
- Scuzi, jakich przestępców? O co chodzi?
- Nie pieprzcie głupot, tylko siadajcie i częstujcie się winem oraz makaronem. - Dodał Bresadola i szeroko rozłożył ramiona, w ten sposób prezentując suto zostawioną belkę i schodki w jej okolicach. - Sebastian jest naprawdę wybornym kucharzem.
- Jeśli mogę spytać - zaczął uprzejmie Severin - skąd wzięliście makaron?
Colloredo uśmiechnął się i wziął łyka wina.
- Dostaliśmy karteczkę, na której Roman Koudelka pisał, że pod swoim łóżkiem schował dla nas makaron i żebyśmy się śmiało częstowali. Koudi to taki miły człowiek.
- Dokładnie, nie traktuje nas z góry tylko dlatego, że skacze hmm, trochę dalej niż my.
Fannemel chrząknął dobitnie.
- A nie mówiłem? - Rzekł, wyraźnie akcentując każde słowo i posyłając Bardalowi wyważone spojrzenie.
Ziemniak wciąż nie był przekonany.
- Mogą kłamać.
Włosi prychnęli głośno.
- Po prostu porozmawiajmy z Koudelką. - Severin wzruszył ramionami. Był już zmęczony tą nocą. Najpierw kradzież, potem nieudolnie prowadzone śledztwo... Nie zdziwiłby się, gdyby zwieńczył swój upadek moralny ostrą libacją. Z Hildełą. I jakimiś dziewczynami.
O niee, zdecydowanie musi zająć czymś myśli, bo głupoty zaczynają przychodzić do tej jego blond łepetyny.

***

Znaleźli Koudelkę w hotelowej restauracji, gdy ten pił czeskie piwo i pałaszował knedle. Nie wyglądał, jak człowiek, który na swych barkach dźwigał grzechy wielkie jak ego Schlierenzauera. Wręcz przeciwnie, wyluzowany jak nigdy, pomachał w ich stronę i gestem zaprosił do swojego stolika.
- Co wiesz o makaronie? - SuperZiemniak postanowił od razu przejść do setna sprawy. Jeśli szybko przyszpili Romana, to może jeszcze zdążyć wypić przed-noworoczną lampkę szampana razem z Stoecklem.
Czech wydawał się zbity z pantałyku.
- Nie lubię makaronu.
- I dlatego dałeś go Włochom, rozumiem. Ale na litość walterowską, co złego zrobił ci Hayboeck?
- Oprócz tego, że ma ładne włosy. Aż mnie zazdrość zżera, kiedy je widzę. - Wtrącił Hilde.
- Nic nie mam do Hayboecka.
- W takim razie dlaczego - Bardal nachylił się w stronę Romana z groźną miną, próbując w ten sposób grać złą glinę - napisałeś liścik do Włochów, by wzięli makaron spod twojego łóżka?
Koudelka cały struchlał i począł się trząść. Nie wiedział, o co Bardal go oskarżał. Przecież cały wieczór grzecznie leżał w hotelowym spa i oddawał się odnowie biologicznej. A tu takie rzeczy... Cokolwiek się zdarzyło, na pewno nie on był tego sprawcą.
Wtem skoczek poczuł, jak ktoś uspokajającym gestem kładzie mu rękę na ramieniu. Koudi uniósł wzrok i spojrzał prosto w łagodne oczy Freunda.
- Uspokój się, kamracie. Jesteśmy tutaj tylko po to, aby wyjaśnić to i owo.
- Ja nic nie wiem, naprawdę.
- SuperBardalu, mogę coś zaproponować? - Kubacki niepewnie dotknął ramienia Norwega, posyłając mu nieśmiałe spojrzenie spod długich rzęs.
Bardal popatrzył na niego z właściwą dla superbohaterów rezerwą, ale przyzwalająco skinął głową.
Dejvi oblał się rumieńcem niczym młode dziewczę pierwszy raz widzące obiekt swych westchnięć w negliżu i spuścił skromnie wzrok onieśmielony prestiżem oraz władzą Bardala.
- Może powinniśmy jednak znaleźć Wanka? - Wyszeptał i jeszcze mocniej spąsowiał.
Anders zamyślił się. Zmarszczył czoło, potarł brodę, potem obdarzył Polaka wątpiącym spojrzeniem. Chrząknął, mruknął coś pod nosem i posłał spojrzenie w kierunku Freundem. Telepatia zawsze na propsie.
- No cóż, razem z Severinem pozytywnie rozpatrzyliśmy twój wniosek. A teraz powiedz nam, gdzie możemy go znaleźć.
Blondas zrobił wielkie oczy. To niemożliwe, że ze skromnego giermka noszącego ciężką broń SuperZiemniaka, nagle awansował na asystenta takiego bohatera! Serduszko Dawida wywijało salta, a rosnące ego wyzbyło go z wszelkich kompleksów. Skoczek chrząknął i wyprostował plecy, dumnie unosząc głowę, gotowy do odpowiedzenia Andersowi. Tylko, że... Na klatę Koflera, gdzie podziewał się ten wysoki Niemiec z humorkami bardziej zmiennymi niż baba w ciąży?
Myśl, Dejvi, myśli. Nie pozwól, by twoje szare komórki pokryły się pajęczyna tak, jak w przypadku Ziobera.
Jaś, auł!
Wtem nad głową Polaka ukazała się jarząca żarówka, zwiastująca nadejście pomysłu. Blondyn aż podskoczył z radości. Oto nadszedł jego czas, by zabłysnąć.
- Jest za pięć dwunasta.
- I co w związku z tym?
Kubacki nonszalancko przewrócił oczami. Co za tępe strzały! Znam to tylko z krążących legend, a mimo to, jako jedyny na to wpadłem. Mistrzunio!
- Północ. Nowy Rok. Fajerwerki. Wielka, coroczna balanga przed hotelem! Słowem, pata w Gapa.
Bardal zmierzył Dawida oceniającym spojrzeniem.
- Dawidzie, czas byś przejął śledztwo.

***

Coroczna balanga przed hotelem, jak sama nazwa wskazuje, stała się już niejaką tradycją konkursów przeprowadzanych w Garmisch-Partenkirchen. Na kilka minut przed północą niemalże wszyscy skoczkowie oraz niektóre charyzmatyczne osobistości skokowego światka schodzili (czołgali) się do niewielkiego ogródka, gdzie zachwycali się pokazem fajerwerków, doprawiali się polską wódką i próbowali nie zasnąć/nie zwymiotować w okryte chochołami krzewy różane. Bajlando zawsze było pierwsza klasa, a skoczkowie czekali na to wydarzenie niemalże tak samo niecierpliwie jak na patę w MO czy kultową Planicę - nawet jeśli większość wspomnień z sylwestrowej nocy stanowiły czarne dziury. Pikanterii dodawał fakt, że cały melanż był organizowany w tajemnicy przed trenerami i trenerzy myśląc, że ich podopieczni grzecznie śpią w łóżkach, sami oddawali się objęciom Morfeusza.
Tego roku towarzystwo nie zawiodło. Dejvi, który był po raz pierwszy na gapowej pacie, aż oniemiał ze zdziwienia. O ile spodziewał się zobaczyć tutaj wystylizowanego Vilberga czy tańczącego makarenę Radika Żaparowa to o tyle widok wychillowanego Włodzimierza Szaranowicza zażarcie rozmawiającego z przywdzianym w królewską purpurę Walterem Hoferem wprawił chłopaka w osłupienie. Dzióbacki zbliżył się do panów na tyle, by usłyszeć, o czym rozprawiali. Schlierenzauer, wiadomo.
- Ależ Walti - Szaranowicz kategorycznie pokręcił głową - Mylisz się.
Dawid wstrzymał oddech, przerażony tym, co właśnie zrobił Włodzimierz. Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie kwestionuje zdania Wielkiego Władcy, a jeśli już pojawi się taki śmiałek, zostaje od razu surowo ukarany. Kubacki z ogromnym smutkiem zaczął odmawiać zdrowaśki za duszę poczciwego komentatora, kiedy stała się rzecz nieoczekiwana - Hofer zaśmiał się perliście, przyjacielsko kładąc dłoń na ramieniu Polaka. Nie wyglądał, jakby właśnie podejmował decyzję o straceniu Szaranowicza na szubienicy!
- Włodku, przyjacielu, też kiedyś myślałem jak ty. Ale ostatnio Schlierenzauer strasznie mnie rozczarowuje. Nie potrafię zobaczyć w nim tego... Jak ty go określałeś?
- Młodego, zadziornego skoczka? - Podpowiedział Włodzimierz.
Hofer kiwnął głową, oczywiście wkładając w ten prosty gest tyle gracji, ile nakazuje dworska etykieta.
- Posypał się chłopak. Zdecydowanie nie jest jak wino.
- Mogę ci obiecać, że Gregor jeszcze nie raz cię zaskoczy i z powrotem zostanie twoim pupiiii... Dawid? Dawidzie, blond włosy aniele, co ty tutaj robisz? Nigdy nie widziałem cię na sylwestrowym przyjęciu. - Szaranowicz, dostrzegłszy młodego Polaka, rzucił mu się w objęcia. Jednakże jego uśmiech szybko został zastąpiony przez pochmurny grymas. - Powinieneś spać. Jutro konkurs. Co ty sobie wyobrażasz? Łukasz wie? Och biada ci, Dawidzie.
Kubacki westchnął głośno.
- To długa historia.
- Zresztą jesteś młody, wyżyj się. Kiedy, jak nie teraz?
- Życie zaczyna się po sześćdziesiątce. - Wtrącił Walter. - Już widzę przyjęcie w Falun. Motyw królewski, oczywiście. Mam nadzieję, Włodzimierzu, że zaszczycić mnie swoją obecnością.
- To będzie dla mnie zaszczyt tam być!
- Ekhm. - Dzióbao chrząknął. - Widzieli panowie może Wanka?
Hofer uśmiechnął się tajemniczo.
- Nie. Ale za to widziałem Petera Prevca. Nie wiedząc czemu, przyprowadził ze sobą królika w różowym ubranku.
- Na pięćdziesiąt dwa zwycięstwa Gregora, Gregor jest tutaj! Jaką on ma smukłą sylwetkę! I ten zadziorny błysk w oku! Walterze, czy ty to widzisz?
Dawid wywrócił oczami i zostawił hiberwentylującego Szaranowicza samego z Królem Walterem. Już miał podejść do swojej tymczasowej drużyny, gdy ujrzał wystającą ponad tłum głowę. Przez chwilę myślał, że to tylko ten wysoki Deschwanden, ale, gdy chłopak odwrócił się w stronę Dzióbiego, Kubacki dowiedział się, że jednak to nie Gregor.
Oto Andreas Wank się znalazł.
Dzióbao szybko pokonał dystans, jaki dzielił go od Bardala i kiwnął głową w stronę Niemca. Anders uśmiechnął się smutno, po czym pociągnął swoją bandę w kierunku Wieżowca. Na ich widok Wankowi całe życie stanęło przed oczami, a jego mina wyglądała zupełnie tak, jakby właśnie zobaczył Freitaga przemalowanego na blond.
- Andreasie. - Severin nie potrafił ukryć rozczarowania w głosie. Chciał wierzyć, że to nie jego kumpel uruchomił całą lawinę, ale najważniejsze dowodu świadczyły przeciwko niemu.
Dawid wziął głęboki wdech. Pałeczka należała do niego i skoczek czuł na swoich barkach słodkie brzemię odpowiedzialności. Teraz chciał jedynie usłyszeć od SuperBardala, że ten jest z niego dumny. Nie mógł tego spieprzyć, po prostu nie.
-  Andreasie Wank, czy to ty ukradłeś Hayboeckowi makaron, następnie schowałeś go pod łóżko Koudelki i napisałeś dwa liściki: jeden, że zostałeś porwany, drugi skierowany do Włochów, jakoby makaron był prezentem dla nich od Koudelki?
Ludzie wokół zaczęli odliczać sekundy dzielące ich od 2015 roku.
Dziesięć.
Dziewięć.
Osiem.
Siedem.
- Odpowiedz. - Zażądał twardo Kubacki.
Pięć.
Cztery.
Trzy.
Dwa.
- Zrobiłem to! - Krzyknął Wank, a niebo nad nim eksplodowało.

**********

Bam! Zagadka rozwiązana, pata może trwać dalej :D


8 komentarzy:

  1. Muszę wyglądać bardzo dziwnie, skoro siedzę na szkolnym korytarzu i uśmiecham się do telefonu, jednocześnie próbując nie wybuchnąć śmiechem. Chciałabym przytoczyć jakiś ulubiony cytat, ale rozmowa Waltera z Włodkiem jest tak epicka, królewska i piękna, że aż brak mi słów. No i biedny ten Koudi, on nic nie ogarniał, a ci naskoczyli na niego, bo Wankowi się intryg zachciało. Robił to, by obronić honor swojego przyjaciela, a zamiast tego Sevik się nim mocno rozczarował. Ale i tak rozdział jak zawsze genialny, niech ta pata trwa dalej! <3 Pozdrawiam i życzę dużo weny :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tradycyjnie brak słów <3 Z rozdziału na rozdział kocham to opowiadanie coraz bardziej <3
    Mam nadzieję, że rozwikłanie zagadki nie będzie się równało z epilogiem :(
    Pozdrawiam i życzę weny! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejku, ja tu palpitacji serca dostałam, że tytuł jak tytuł bloga i będzie po pacie. Ale chyba nie, pata trwa a skoro panowie tyle wywinęli do północy to do rana alpejskie miasteczko przemieni się już raczej w ruiny. I zwykły Dawid Kubacki uratował honor samego SuperZiemniora Bordala? Nie może być. Hm... No chyba, że ktoś ukradł magiczne kalesony, toż to wytłumaczenie, przecież skoczkowie to złodziejski naród i nawet zaginięcie wkładek-żujek internet już zna. Chwała Ci za to Cam♥
    Ojj, jak by sevciowa moralność poranka dożyła gdyby niewinny Roman Koudelka czy prosty Włoch jakiś, skończył w ... Yyy, no właśnie gdzie? W sumie jakkolwiek z pewnością są sprawiedliwe i słuszne to nkie znamy jeszcze mocy sprawczej wyroków Wielkiego kartofla. Czy mam się bać o naszego dinozaura?
    Kooocham♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu, jest i Włodek Szaranowicz :'D hahah jestem w siódmym niebie, i jeszcze to bajlando w Falun z motywem królewskim, no po prostu nie mogę :''') Tylko nie ogarniam jednego: "Życie zaczyna się po sześćdziesiątce" - jakiej znowu sześćdziesiątce? Przecież Walter ma 20 lat.
    Czekam na następny rozdział i jeszcze więcej paty! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest i Włodek, moje modły zostały wysłuchane ♥ I o czymże mógłby rozmawiać z Królem, jak nie o Księciu? Cud, miód i bigos!
    Skoro zagadka rozwiązana, to poniekąd boję się, co będzie dalej. Ukażą Wanka? Czy znów jakieś brudy wyjdą na jaw? I co z tym Prevcem?? Ludzie, co za noc, pytania same rodzą się w łepetynie.
    Czy był tam Pointner?
    Nie, kończę. Im więcej pytań, tym bardziej boję się odpowiedzi.
    P.S. Gdzie Richard???
    KONIEC. Wiesz, że mi się podobało jak nic innego, wiesz, że śmiałam się jak głupia. Za to Cię uwielbiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej... To chyba nie jest koniec, co nie? To nie jest epilog, prawda...? Proszę, nie :'( Bardzo uwielbiam to opowiadanie i chcę, żeby ono już się kończyło... ;-;

    Jestem dumna z Dawida, że znalazł Wanka ^^.

    Mistrzem rozdziału został dla mnie Walter z tekstem "Życie zaczyna się po sześćdziesiątce" \m/

    Rozdział świetny, czekam na kolejny :*

    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zjawiam się nareszcie :) Z Wanka to jednak podstępna bestia jest. Ale z Superskładem nie wygra. Co teraz zrobi Freund? Załamie się, że jego psychopatycznie radosny przyjaciel przeszedł na ciemną stronę? Po nim, jako po jako takim stróżu prawa, można się spodziewać podobnych ekscesów.
    Wiadomo, jest Włodek, muszą być i zachwyty Schlierencałą. A Jego Królewska Mość Hofer w imprezowym wydaniu przedstawia się nadzwyczaj znośnie. Aż na moment zapałałam do niego szczerą sympatią.
    Tradycyjnie cud, miód, malina <3
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń