*breaking news*


sobota, 11 kwietnia 2015

Dziesięć: Drużyna B




- Jak ktoś mógł porwać Wankiego?
- Też się nad tym głowię. Przecież nikt przy zdrowych zmysłach kasiorki za niego nie zapłaci, a bez Andreasa o wiele spokojniej jest w niemieckim teamie. Schusta pewnie ucieszył się jak Freund po dobrym żuciu.
Alexander Stoeckl był właśnie w drodze ku gnieździe trenerskiemu, kiedy zatrzymał go głos swojego podopiecznego. Trener skończył przeżuwać bułkę i obtarłszy rękawem usta, skierował swoje kroki ku Kółku Podwórkowych Plotkar. Widok Hildełowej twarzy sprawił, że z Papowego umysłu szybko ulotniła się myśl o serii próbnej i o tym, że za minutę osiem będzie musiał machnąć chorągiewką pierwszemu ze swoich skoczków, a przed oczami stanęło mu kilka zdjęć, które budziły w zazwyczaj łagodnym Alexandrze chęć mordu na osobie Toma.
- Tomie Hilde, tłumacz się. - Zagrzmiał ostrym barytonem, zatrzymując się obok norweskiego skoczka i rzucając mu mrożące krew w żyłach spojrzenie godne Fannemela. - Dostałem twoje snapy!
Tom, który przecież znany jest z tego, że smaku wstydu nie zna, jakby zażenował się zaistniałą sytuacją i spuścił smętnie głowę. Dobrze wiedział, co trener zobaczył na snapach od niego i zdecydowanie nie był z tego dumny. To stawiało go w niezbyt dobrym świetle, a przecież chciał, by Stoeckl spojrzał na niego, jak na kogoś, kto nie jest tylko imprezowiczem i zawodowym wyrywaczem lasek. Halo, tutaj ważyła się jego przyszłość w drużynie!
Na pudełko Evensena, dlaczego musiałem wysłać mu te snapy???
- To nie tak, jak trener myśli. - Wydukał, spuszczając głowę.
- A jak? Niby to nie przez was ta winda na skoczni chodzi dzisiaj jakby chciała, a nie mogła?
- Ja opowiem! - Delta, jako pierwszy prymus drużyny norweskiej już uniósł rękę gotowy opowiedzieć Papie wszystko, co zdarzyło się poprzedniej nocy, choć sam był we wszystko zamieszany. Jednak chłopak uznał, że przyznanie się do win będzie potraktowane ulgowo i jedynie przyniesie mu samych zysków.
- Także słucham.
I Velta zaczął opowiadać.

***

- Wiecie co? Ja nie mogę żyć w takiej nieświadomości. Chcę wiedzieć, co się stało! - Janek rzucił karty na stół i założywszy ręce na piersiach, obdarzył kolegów twardym spojrzeniem.
Hilde tylko prychnął pod nosem, a Schlierenzauer spojrzał na Ziobrę z rozbawieniem.
- Wyduś to z siebie. Jesteś zazdrosny.
Jan poczerwieniał na twarzy, upodobniając się kolorystycznie do pomidora dojrzewającego w hiszpańskim słońcu. Mimo to zaprzeczył ruchem głowy.
- O co niby?
- O to, że Dejvi pomaga SuperBardalowi, a ty nie. - Gregi posłał Polakowi zwycięskie spojrzenie, dumny z tego, że tak szybko dobrał się myśli skoczka i rozebrawszy je, dotarł do tych najintymniejszych. Może i był z jedną kobietą od... cóż, dawna, ale to wcale nie znaczyło, że Schlieri wypadł z gry i nie potrafił już nawet włożyć ręki pod inną spódniczkę.
- Bzdura.
- Ma rację. Jesteś zazdrosny. I zły na Dawida za to, że wymyśla jakieś problemy i nie umie ci wybaczyć. - Poparł Schlierenzauera Manuel.
- Ale i na to znajdzie się rada. - W tym miejscu postanowił wtrącić się Tom. - Co prawda, mamy mały konflikt interesów, w końcu grasz w przeciwnej drużynie, ale powiedzmy, że za małą opłatą...
- Do rzeczy.
Norweg błysnął zębami w firmowym uśmiechu, już czując w rękach słodki ciężar swojej nagrody. O tak, Tom Hilde doskonale potrafił zagrać tak, by każdy tańczył do jego melodii. Może wyjąwszy Veltę, on był w tej kwestii niereformowalny. Do dzisiaj. Cholerny Schlierenzauer. Czy on zawsze musi wygrywać?
- Flaszka polskiej wódki i masz mają pomoc.
Ziobro przez chwilę lustrował spokojną twarz norweskiej skoczka, próbując prześwietlić jego zamiary. Jednak znał uwielbienie Toma do polskiej wódki, dlatego wyciągnął do niego dłoń.
- Zgoda.
I tak powstała konkurencyjna jednostka Ochotniczego Pogotowania Rzeczy Straconych.

***

- Niemożliwe, że za tym wszystkim stoi Wank. Co prawda, lubi krzywdzić bandy reklamowe, ale nie ludzi. Na litość Kruczkowską, co z tym światem jest nie tak?
Tom wzniósł oczy do nieba, zirytowany naiwną wiarą Jaśka w ludzkość. Czas pozbawić młokosa złudzeń. W końcu ileż można żyć w mydlanej bańce, gdzie wszystko jest biało-czarne? Świat nigdy taki nie był i nigdy nie będzie, ot co.
- Info od Bardala, wierz lub nie, ale tak jest. Wank jest winny.
- Pewnie pozazdrościł Hayboeckowi Krafta. Każdy chciałby mieć w swoim życiu takiego Stefana, którego można by było przytulać, ile wlezie. Raj dla Wanka. - Stwierdził Rune, kiwając smutno głową. - Cieszę się, że nikt nie pozazdrościł mi Fanniska i nie ukradł mu zapasów brunostu. Znaczy... Wtedy, kiedy wszystko było jeszcze okej.
Fannemel prychnął, po czym nie omieszkał się posłać Żółwiowi swojego sławnego hejterskiego spojrzenia.
- Na nic twoje słowa, kolego. Stan wojny trwa.
Velta wzruszył jedynie ramionami z miną "tylko próbowałem" i powrócił do picia swojego piwa (które chłopcy sobie przytargali tak na poprawę myślenia).
Wtem do pokoju wpadł niczym wicher rodem ze skoczni w Kuusamo Fettner, który został wcześniej oddelegowany na zwiady. W końcu nikt nie ma takich dojść jak Manuel Fettner, człowiek wiedzący o każdym kichnięciu Martina Kunzle i znający każdą słabość Jana Matury.
- Alarm! Alarm! - Zawył. - Porwali Wieżowca.
- Ale jak to?
- O kurańko.
- I cały plan poszedł się jebaa...
- Nie przeklinaj przy mnie.
- A tak, zapomniałem, jakie to mistrzowskie uszy bywają wrażliwe.
- Zazdrośnik.
- Bufon.
- Rozpustnik
- Heeej, ogarnijcie dupy, mamy sprawę do załatwienia.
- Myślcie, jak porywacze. Gdzie można przetrzymywać takiego wysokiego skoczka. - Fettner postanowił przejąć stery. - Fannis, ty chodzące epicentrum zła i mhroczności, gdzie byś schował Wankiego?
Fannemel, usłyszawszy komplement, jakim obdarował go Austriak, napuszył się niczym paw i z własnego szczęścia aż urósł o kilka centymetrów. Cieszył się, gdy ludzie zauważali potencjał, jaki w sobie miał i jaki miał w planach jeszcze nie raz wykorzystać. O tak, świat będzie u jego stóp i nie zmieni tego nawet Jego Mość Walter Hofer.
- Pewnie gdzieś na skoczni. - Nonszalancko wzruszył ramionami, próbując zachować rezon. - Kto by tam szedł w środku nocy?
- Tylko ten, kto lubi fajerwerki. Wiecie, jak świetnie niebo musi wyglądać stamtąd? - Velta uśmiechnął się do własnych wyobrażeń.
- A wiecie, kto lubi fajerwerki? - Jasiek przełknął głośno ślinę, przypominając sobie pewną rozmowę, jaką niegdyś odbył przy wódce i śledziku. - Wank.
- Nasza zajebista dedukcja aż mnie onieśmiela. - Hilde zaklaskał dłońmi radośnie niczym dziecko czekającego na urodzinowy prezent. - No to chodźmy.

***

Do północy zostało zaledwie kilkanaście minut. Każdy ze skoczków bez wątpienia chciałby być w innym miejscu i z innymi ludźmi, ale skoro sytuacja zmusiła ich do udania się w stronę Grosse Olympiaschanze i ocalenia ludzkości... Czasami po prostu trzeba ponad swoje potrzeby przedłożyć potrzeby ogółu.
Jednak wciąż mając gdzieś w głowie myśl, że to nie jest noc jak każda inna, drużyna B postanowiła, że w międzyczasie poświętuje rychłe przyjście 2015 razem z Panem Tadeuszem, którego Janek wspaniałomyślnie wykradł Sobczykowi.
- W 2015 zostanę mistrzem świata! - Oświadczył poważnie Delta, stojąc na jakimś kamieniu i patrząc się z wyższością na resztę.
- Chyba w grze w kółko i krzyżyk. - Zadrwił Tom, na co Rune obruszył się wielce i zszedłszy ze swojego pseudo-podestu, smętnie zwiesił ramiona.
Ziobro postanowił nieco podnieść Żółwia na duchu.
- Rune, powinieneś porozmawiać z Dejvim. On też jest niedoceniany.
- Ja jeszcze im wszystkim pokażę. - Wysyczał Norweg i zacisnął dłonie w pięści. O tak, ci parszywi pff przyjaciele jeszcze będą pić za jego zdrowie i jego medale, on już tego dopilnuje. I wtedy zdziwią się, gdy usłyszą, kto zaśmieje się ostatni! Jak żółwie kocham, tak będzie!
- A ty, Janie? Co zrobisz w 2015? - Zwrócił się do Polaka  Kofler.
Skoczek zamyślił się. Miał wiele planów na ten nadchodzący rok. Musiał wyremontować pokoik dla córeczki, wymyślić jak ozdobić kask na mistrzostwa, co by wszyscy go podziwiali, chcąc potem, aby Jasiek też im takie czadowe malunki na kaskach robił (a wiadomo - pampersy drogie, przydałby się jakiś dodatkowy dochód). Jednakże w tej chwili jego największym marzeniem była tylko jedna osoba, która rozumiała go jak nikt inny i która zawsze służyła mu radą, browarkiem i ramieniem, na którym mógłby się wypłakać, gdy wszystko zaczynało się walić i zamieniać w proch.
- W 2015 pogodzę się z Dejvim. - Powiedział na głos, z trudem powstrzymując cisnące się do oczu łzy. Tak bardzo brakowało mu tego rozczapirzonego blondasa, że serce mu się krajało, a żołądek skręcał się nielitościwie.
Gdy tylko się pogodzimy, wyściskam go jak Wank swoich ziomków. Zasłużył na to! A ja tak rzadko mu mówię, ile dla mnie znaczy. Niedziwne, że zwątpił we mnie i w moją przyjaźń.
- A ja się ustatkuję! - Wykrzyknął rezolutnie Hilde i mocniej przytulił już prawie pustą butelkę, rozkoszując się zdziwionymi spojrzeniami reszty. - Oczywiście żartuję, haha. - Dodał po chwili, śmiejąc się ze swojego kawału tak głośno, jakby usłyszał co najmniej suchary Strasburgera.
Schlierenzauer prychnął.
- Każdy wie, że do końca swego marnego żywotu będziesz lowelasem z piątką kotów i chorobą weneryczną. - Austriak obdarzył Toma lodowatym spojrzeniem.
- Ej, ej, ej. - Fannemel pchnął Gregora. - Tylko ja mogę patrzeć na Hildeła w ten sposób.
Gregor ponownie prychnął i - dla lepszego efektu - teatralnie wywrócił oczami. Norwegowie! Więcej z nimi problemów niż pożytku. A zachowują się jakby z cyrku uciekli. Nic tylko by się bili. Ale ich ten Stoeckl rozpuścił, normalnie ręce i narty opadają. Zwykła hołota, ot co!
Skoczkowie wreszcie dotarli na skocznię. Upewniwszy się, że nikt nie chował się i nikt nikogo nie chował w domkach dla zawodników, zgodzili się, że trzeba przeszukać pomieszczenie dla skoczków oraz okolice belki startowej.
- Gorzej, gdy ktoś zabrał lasię na romantyczną randkę na belkę... Oh wait, przecież są z nami dwaj najwięksi absztyfikanci. - zaszydził Gregor, znacząco patrząc na Hilde i Fettnera. - Pewnie wasze małe mózgi zapchane rozpustnymi myślami nie znają słowa absztyfikant, więc dla waszej ciemnoty, ujmę to dosadniej: zbereźnicy.
- A ja to co? - Oburzył się Fannemel. Przecież rwie dziewczyny nie gorzej niż ogrodnik chwasty. Wystarczyło, że skinął palcem, a przestrzeń wokół niego zapełniała się krótkimi sukienkami i czerwonymi ustami. Także, jak można było go tak bezczelnie pominąć?
- Co wy tu robicie?
Skoczkowie odwrócili się i aż zamarli na chwilę. Oto przed nimi stali Bardal, Freund i Kubacki, a ich miny nie zwiastowały niczego dobrego.
- Przyszliśmy się napić. - Wybełkotał Hildeł i uniósł do góry pustą już flaszkę. - Romantyczne chlanie na belce startowej. Gregory na to leci.
- Idiota.
- A ja mam inne zdanie. - Bardal zmierzył spojrzeniem swoich drużynowych kumpli. Znał ich jak własne narty i ich kłamstwa wyczuwał na kilometr. - Rune?
Velta zaczerwienił się po koniuszki uszów, a Tom wiedział, że wpadli. Rune zawsze czuł respekt przed SuperZiemniakiem, co wykluczało ukrywanie przed nim różnorakich faktów. Na kalesony Pyry, przecież ten matoł opowiedział Andersowi nawet o swoich problemach z suchą skórą na piętach!
- Chcemy tylko pomóc i znaleźć Wanka.
No to po ptokach.
- Wracajcie do hotelu lub idźcie się narąbać jak żule spod sklepu. Tę sprawę zostawcie superbohaterom.
- Nie. - Spokojnie zaprzeczył Gregor. Jeśli Schlierenzauer chciał coś zrobić to nikt nie miał prawa mu w tym przeszkodzić. Chłopak odwrócił się i wcisnął przycisk. Kiedy drzwi windy się rozsunęły, wszedł do środka, a za nim cała hołota.
- Nie chcę nic mówić, ale tu może jechać tylko cztery osoby, a nas jest... dziesięć? - Dawid oderwał wzrok od instrukcji wiszącej tuż obok panelu z guziczkami i przesunął niepewnym spojrzeniem po twarzach kolegów.
- Oj tam.
- Hej. - Tom wyciągnął z kieszeni telefon. - Ustawcie się ładnie. Co to za pata bez przypałowych fot?
- Okej.
Skoczkowie zaczęli szczerzyć się do telefonu Toma, jak Hofer na widok krótkofalówki i robić coraz głupsze miny. Oczywiście Hilde musiała również powysyłać snapy, więc zrobiwszy zdjęcie, na którym Fannis odpycha chcącego się przytulić Veltę, a Severin nerwowo żuje swoje rękawiczki, podpisał je Winda Wolińskiego i wysłał wszystkim swoim snapowym przyjaciołom. Gdy kręcił filmik, który zamierzał wstawić na My Story, coś parsknęło i winda przestała sunąć w górę.
- Oops, utknęliśmy.
- Mam klaustrofobię. - Wyszeptał przerażony Dzióbacki i, aby nie przytulać się do Jaśka, który już rozłożył ramiona, przytulił się do Severina. W końcu też Przyjaciel, nie?
- A wy jeszcze się nie nauczyliście, że z moimi superkalesonami możecie czuć się bezpiecznie? - Bardal westchnął zirytowany, po czym z całej siły przywalił w przyciski. Winda znowu zaczęła jechać w górę, a Andersowi zabito brawo. Ten to jednak 12/10 jest.
W poczekalni nikogo nie było, więc skoczkowie postanowili sprawdzić belkę. A tam działy się rzeczy, o którym nie śniło się nawet Norwegom.
- No hejka. - Davide Bresadola zamachał ręką, po czym dolał wina do swojej lampki. - Chcecie się poczęstować? Colloredo nagotował makaronu jak dla wojska.

*********** 

No hejka. Przybyłam z rozdziałem. I patrzcie, więcej Jaśka i nawet Dejvi dostał kwestię do powiedzenia - postępy! Tak poza tym wciąż zapraszam TUTAJ, gdzie klimaty całkiem inne. I zachęcam do dzielenia się w komentarzach propozycjami, kto powinien pojawić się w dalszych patach. Nóż widelec, a natchnięcie mnie (PS. Często to się wam udaje!).
Bywajcie zdrowo i szczęśliwe. Bye. <3


8 komentarzy:

  1. O BOŻE ALE SIĘ SPŁAKAŁAM.
    Cam, absolutnie Cię kocham, że w ten atmosferycznie pogodny dzień, jednak kompletną zamieć w duszy to dodałaś, bo już myślałam, że z mojego grumpy humorku nie wyjdę. I jak mówiłam, pozwolę sobie dziś cytować, ale ograniczę się znacznie, bo nie chce przeklejać prawie wszystkiego. Więc wybrałam dwa takie absolutne favy, a jeden z nich po zobaczeniu zdjęcia Fannisa - Gunthera nabrał nowego znaczenia.
    1. "(...) absztyfikanci. - zaszydził Gregor, znacząco patrząc na Hilde i Fettnera. - Pewnie wasze małe mózgi zapchane rozpustnymi myślami nie znają słowa absztyfikant, więc dla waszej ciemnoty, ujmę to dosadniej: zbereźnicy.
    - A ja to co? - Oburzył się Fannemel. Przecież rwie dziewczyny nie gorzej niż ogrodnik chwasty."
    No widzę jego spękane okularki, koper pod nosem i zaczes (pewnie jakby miał odpowiednio długie włosy, to by je natapirował) oraz oburzenie wyrażone jednym okiem (dokładnie tym, w którym wypadło szkiełko od okularów. A ja wiem dlaczego. Żeby hejcić ofc).
    Dołączam do tego wspomnienie o komplemencie dla Fannemela, jako że jest wszechzłem i mhrokiem tego świata. Absolutne karzełkowe favy!
    2. "Oczywiście Hilde musiała również powysyłać snapy, więc zrobiwszy zdjęcie, na którym Fannis odpycha chcącego się przytulić Veltę, a Severin nerwowo żuje swoje rękawiczki, podpisał je Winda Wolińskiego i wysłał wszystkim swoim snapowym przyjaciołom." - bo winda Wolińskiego to klasyg i zawsze będzie miała specjalne miejsce w moim serduszku, tyle.
    No, nie muszę chyba mówić, że płakałam mocno, śmiałam się jak porąbana (ewentualnie jak Hilde) i, NA PUDEŁKO EVENSENA, zrobiłaś mi dzień, przyrzekam.
    I okazuje się, że najciemniej pod latarnią. Bo kto o powiązania z makaronem podejrzewałby Makaroniarza rodem z Makaronlandu?? Boże, ten to nie może swojej chcicy pohamować.
    Ale moment, gdzie jest Wanki? Mam nadzieję, że nie przerobiono go na włoskie pulpeciki do sosu bolońskiego? Oh god. Przerażam samą siebie.
    Kocham mocno, bardzo mocno! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moja propozycja na patę to: Włodek Szaranowicz. Adios!

      Usuń
  2. Łojojoj, pomarłam ze śmiechu. Znowu. Jak zawsze. Za każdym razem, kiedy pojawia się nowa Pata to się zastanawiam, co tu się może jeszcze wydarzyć, ale makaron i winda Wolińskiego mnie zmiażdżyły totalnie. Jeszcze Dejvi tulący się do Seva, dobrały się dwa blondasy, nie ma co. A Jasiek sobie dalej smuta i chciałby mieć swojego kumpla z powrotem. Cholerka, no gdzie ten Wank się podział? Na mhroczne spojrzenie Fannemela - Cam, jesteś moim mistrzem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Heej :) To że blog jest wspaniały i że uśmiałam się, jak nigdy, to chyba pisać nie muszę, ale tak to sobie czytam, czytam, tyle picia, tyle afer, a gdzie Piotruś Żyła? Nie ma dobrych imprez bez Wiewióra! :D No to by chyba było na tyle xD Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O matuchno kochana, jak zawsze genialnie i epicko :)

    Znów brak mi słów na komentarz. No, ale co ja mam tutaj pisać? Wszystko pięknie, ładnie i cacy, że mucha nie siada.

    Czekam na kolejny rozdział.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny jak zwykle, był Alex z bułką, więc bardzo mi się podobało xd
    No i te snapy, naprawdę rozwaliło mnie to do reszty.
    Czekam na ciąg dalszy i tak jak ostatnio, proponuję jakichś Słoweńców, mogłoby być interesująco... a i gratuluję pomysłu z Włochami, rzadko kiedy oni pojawiają się w fanfikach, a szkoda. Ciekawe, jak to się rozwinie :D Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  6. No i znowu - brak słów. Twój blog źle na mnie działa - nie mogę napisać komentarza :x
    Genialny! Pewnie się powtarzam, bo lubię. Trudno mi jest powiedzieć więcej, twoje opisy, porównania... Czapki z głów. Moim zdaniem, powinnaś wydać książkę i dostać za to Nobla. I wcale nie przesadzam ;)
    Pozdrawiam i życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem i ja, sto lat za murzynami, ale na miejscu. Nie ma to jak dobra pata tuż przed jutrzejszym egzaminem (tak, stąd to spóźnienie). Po pierwsze to ja wiem, że Alexo taki strasznie światowy jest i na instagramie się swoimi chłopaczkami z kadry chwali, ale że i na snapie przesiaduje? No, no już wyobrażam sobie selfie w jego wykonaniu z dopiskiem 'scm please'. Po drugie nasze drogie Runo Leśne, jak powszechnie wiadomo, spełni swojej noworoczne postanowienia. No ale co z Zioberkiem? Mam nadzieję, że jemu się mimo wszystko uda dojść z Dzióbasem do porozumienia.
    A po trzecie to sprytny plan Wankozaurusa przerodził się w zagadkę kryminalną rodem z 'Ojca Mateusza'. Nie dość, że nie wiadomo gdzie sam winny się podział, to jeszcze, czy mi się tylko wydaje, czy Makaroniarze zdobyli towar spod łóżka Koudelki? Zrobiło się mhroczniej od spojrzenia Krasnala.
    A ja mam taki pomysł, co by dodać tu Japońców. Bo jakoś wszyscy wszędzie ich brutalnie pomijają, a oni też powinni mieć coś od życia, chociaż by właśnie taką patę tak na poprawę humoru.
    Przy okazji to ucieszyłam się jak dzika, że wpadłaś do mnie. Yupi yay! Dziękuję :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń